Muszę się z Wami podzielić moim ostatnim odkryciem.
Jest to krem stopniowo opalający Oriflame
http://www.wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=23094
Zero samoopalaczowego smrodku, ani na poczatku, ani pozniej. Pachnie śwież brzoskwiniami jakby. Daje piekny naturalny kolor - opalenizna z twarzy mi zeszla juz (taka normalna plazowa) i muszę równać do reszty ciała. Idealnie stapia sie z moim kolorem. Wszyscy pytaja, jak to robie, ze caly czas utrzymuje naturalna opalenizne, kiedy mowie, ze to ten kremik, wszyscy sa w szoku, ze daje taki naturalnie wygladajacy look
Kremik jest lekki, nie zapycha, o zadnych zaciekach czy nierownym schodzeniu nie ma mowy. W tamtym roku uzywalam samoopalacza clarins w toniku i po kilku aplikacjach koniecznie musialam zrobic ostry peeling i zaczynac wszystko do nowa, bo bylo widac, ze cos jest nie tak - tu wszystko pieknie, rowno, po kilku posmarowaniach naprawde piekny kolor - po pierwszym posmarowaniu prawie nic - ostatnio jestem w domu, bez makijazu, wiec aplikację robię 2-3 razy dziennie i juz po poludniu wygladam, jakbym wczoraj wrocila z wakacji.
Testowalam dove, jonsona, clarinsa w toniku, mleczku i zelu, ale jeszcze nigdy nie bylam tak zadowolona z efektu i latwosci uzycia - nie trzeba sie wcale starac i jakos szczegolnie rowno rozcierac, zeby uzyskac ladny efekt - poczatkujace w samoopalaniu swietnie sobie poradza na pewno - ja do szczegolnie zaawanasowanych nie naleze ;p