Mam próbki Sunny Cream we wszystkich trzech formułach i Sunny Fairest tylko w kryjącej. Sądziłam, że jestem kandydatką na największą zwolenniczkę formuły kryjącej, bo do ukrycia trochę mam. Rozpoczęłam makijaż od odcienia cream, wyglądał trochę za jasno, więc zmieszałam z fairest i wydawało się, że będzie dobrze. Nałożyłam puder, zrobiłam oko i coś mi nie do końca pasowało, ale musiałam lecieć do roboty. Niestety makijaż w pośpiechu w pochmurny dzień nowym produktem to był błąd
Przejrzałam się w lusterku w aucie, potem w pracy i trochę się siebie przestraszyłam
niby kolor nie był za jasny, ale podkład wyglądał jak dziwnie kredowa szpachla, w dodatku tłustawa
poprzedniego wieczora testowałam odcień cream w sztucznym świetle, był za jasny, jednak bez tego trupiego efektu
nie wiem czy rano zrobiłam coś nie tak, nałożyłam za dużo, czy po prostu ta formuła nie jest dla mnie, ale póki co nie mam wolnego czasu żeby spokojnie się nim pobawić przy naturalnym świetle.
Z kolei podkład matujący to inna bajka, bardzo mi się podoba. Tutaj sam cream jest ok jeśli dodam trochę bronzera i różu, jeśli ma się obejść bez tego to jednak wygląda za blado i trzeba domieszać czegoś w ciemniejszym odcieniu (ja chyba po prostu nie mam szczęścia, zawsze jestem pomiędzy odcieniami i na dzień dobry kupuję dwa opakowania
) Krycie jest całkiem przyzwoite, dobrze się nakłada, trwałość w porządku. Jeśli ktoś się boi totalnego, płaskiego matu, to formuła zawiera delikatne drobinki rozświetlające, chyba jest ich trochę mniej niż w Pixie.