[aluga9311]

ja chyba jako jedna z nielicznych powiem że bardzo się zawiodłam na tych kosmetykach, wczoraj w wielkim szale zakupiłam bazę na twarz, podkład matujący, to cos co moze sluzyc za cien i za roz, oraz kasetkę do której dokupiłam trzy cienie: czarny, fioletowy metaliczny i jasnoróżowy metaliczny, moje pierwsze wrażenia z dzisiejszego porannego użycia: baze uzylam bez kremu bo mam cere mieszana, szybko się wchłoneła, podkład bardzo ładnie sie rozsmarował i zakrył drobne niedoskonałości i plamki, cienie ładnie udało się rozprowadzić, przypudrowalam transparentnym pudrem my secret i wszystko pięknie, do czasu....
po od dwoch godzinach od przyjscia do pracy (warunki na dworze byly ok, w pracy troche wilgotno (pracuje na hydroterapii) ale nie gorzej niż zazwyczaj, natomiast twarz zaczela sie niemilosiernie swiecic, praktycznie wiekszosc ze mnie splynela (co normalnie czasem mi sie zdarza ze wzgledu na miejsce pracy ale zazwyczaj dopiero ok 13 lub 14 a nie o 10....) cienie zaczely sie zbierac w zalamaniach i zwyczajnie blaknac i to bardzo mocno, tak ze pod koniec zmiany praktycznie nic z nich nie zostalo, co mi sie nigdy nie zdarza przy cieniach essence czy nawet taniutkich sensique, jak dla mnie pieniadze (a wcale nie male bo ok 120zl za kilka rzeczy) poki co wyrzucone w bloto, bede testowac oczywiscie nadal i moze znajde jakis zloty sposob na zastosowanie ale po pierwszym "ach" wieeeelkie rozczarowanie...