Re: Jak mogę pomóc temu pieskowi?
Też myślałam o tym, żeby go na siłę zaciągnąć, ale on ma chore łapki (przykurczone od zimna) i jak myśle, że mam go ciągnąć rysując tymi łapkami po betonie to kilkadziesiąt metrów, to muszę wymyśleć coś innego, może skombinuje jakiś wózek i na wózku go zabiorę.
Już wolę, żeby go uspili niż patrzeć jak się biedactwo męczy. Przypuszczam, że już się nie przezwyczai do nowego właściciela, a gdyby mi uciekł to płakałabym i martwiła się jeszcze bardziej
__________________
*szczęście należy do tych, którzy w nie wierzą*
|