Myślę, że pomysł, by dawać się wprowadzić w głęboką hipnozę komuś, kto na cel sobie ustawi "znalezienie" tych przeszłych żyć i wcieleń - bo przecież właśnie za to mu się płaci, jakby nie znajdował, to by nie był sławny ani bogaty
- jest głupi i jest proszeniem się o problemy.
Człowiek w hipnozie jest podatny na różne rzeczy i wiele rzeczy można mu wtedy "włożyć" do głowy. Wiara w to, że jakieś przeszłe wcielenia się wtedy objawiają jest dość naiwna.
Znacznie sensowniejsze jest wyjaśnienie oparte na zakodowanych w podświadomości informacjach lub na "dołożeniu" odpowiedniej ilości informacji przez hipnotyzera.
Nie mówiąc już o tym, że na taką sesję zgłaszają się zwykle osoby, które w to wierzą i sama ta wiara może sprawiać, że coś "widzą".
A ten niewyjaśniony przykład jakichś bliźniaczek, co to miały przebłyski wypadku... Ja nie wierzę w to, że rodzice, niekoniecznie świadomie, nie przekazali im jakiejś wiedzy na temat tego, jak zginęły ich siostry. Nie trzeba czegoś powiedzieć wprost, żeby dziecku się zakodowało
Wystarczą reakcje na wypadki, na wiadomości o wypadkach, jakieś aluzje. Dzieci nie są głupie, a za to dość czułe na takie sygnały.