co do kwasu + mikro - 2 razy tak mialam, ale w odwrotnej kolejnosci - najpierw mikro, potem kwas. kwasl piekł jak cholera i podobno tuz po nalozeniu szybko skora zrobila sie czerwona, ale wcale nie czulam, zeby efekt zabiegu byl mocniejszy (mialam polozony slabszy kwas niz zazwyczaj)
sonoforeza - wlansie, zapomnialam tego slowa, tez to mialam po ampulce
generalnie walcze z wszystkim
zaskórniki otwarte - sporadycznie, wiecej zamknietych, zdarzaja sie pryszcze, sporo blizn (na szczescie nie mam skory podatnej na przebarwienia, troszke ich jest jak sie cos goi, ale szybko schodzą), troche kaszki (ktora mam wrazenie wedruje po twarzy - co sie jej pozbylam z brody, to przeszla na skronie
)
niestety mam manie wyciskania, wiem ze nie wolno i tylko sobie szkodze, ale raczki swedza i najczesciej nie potrafie sie powstrzymac. przez to narobilam sobie blizn.
natomiast od jesieni stan skory poprawil sie na tyle, ze o ile sama czegos sobie nie rozwale na twarzy i nie chodze ze strupem a srodku czola
to po nalozeniu podkladu wygladam jak czlowiek
poprawe zauwazylo sporo osob, ktore rzadko mnie widują, wiec chyba cos jest na rzeczy.
a co do cen- mam to szczescie ze zabiegi robi mi bardzo bliska kolezanka. jest po kursie kosmetycznym i ma sporo sprzetu juz kupionego (mikro, kawitacje z sonoferezą i takie cos do tworzenia pary z ozonowaniem). zabiegi robi mi u siebie w domu, wlasciwie po kosztach, dodatkowo nie naciąga na zakup kosmetyków, rozliczamy się co kilka zabiegów, wiec daje jej zbiorczo, ostatnio 100 zl za 3 zabiegi.