[introwertyczka]

Z przyjemnością się przyłączę do wątku.
Ostatni raz włosy farbowałam w maju 2010 (brzmi jak wstęp do spowiedzi :P). Mój naturalny kolorek to oczywiście ten typowo polski "ciemny, mysi blond", za którym się bardzo stęskniłam i który wydaje mi się teraz najpiękniejszym kolorem świata. Głupota mi podpowiedziała, żebym na początku liceum pofarbowała włosy... A że szybko rosną, to musiałam się co 3 tygodnie babrać z odrostami. :/ W ten sposób, chociaż dobrze czuję się w ciemnych włosach i podobno nawet mi bardzo pasują, doszłam do wniosku, że koniecznie muszę sobie dać spokój z tymi zabiegami i dać mojej głowie raz na zawsze odpocząć. Trzymam się twardo postanowienia. Niedługo będzie już 10 miesięcy jak nie farbuje włosów. Na czerwiec planuje ścięcie ciemnych kłaków i zostawienie sobie już tylko naturlanych, żeby mogły sobie rosnąć. Na długość będą tylko do ucha, ale przynajmniej je odzyskam. A potem już tylko dbanie o nie odżywkami i zapuszczanie.

Życzę powodzenia w waszych postanowieniach, dziewczyny.