Z tych dwóch rzeczy, mimo że obie uwielbiam, obstawiałabym raczej GlamGlow. Origins jest dla mnie megadelikatny, mimo że skuteczny. W ogóle znalazłam fajny zamiennik czarnej maski GG- dla mnie tak samo ujądrnia, napina, lekko złuszcza i nadaje blask i wyrównuje koloryt maska z Origins- Rose Clay. Używam ja, moja mama, obie jesteśmy nardzo zadowolone. Kiedyś wyłudziła ode mnie (
) GlamGlowa a potem przyczaiła, że mam Originsa i zaczęła cichaczem używać, ostatnio stwierdziła "mogę użyć Twojej maseczki, bo Twoja jest lepsza"? A GG za ciężki hajs leży w kątcie
Niedługo Rose Clay i węglowa Origins będą mi się kończyły, więc dokupię
No i przychodzę z recenzją trzech innych produktów Origins:
1. Lotion grzybkowy (Mega-Mashroom)- używam od początku majówki i jest super
Doczyszcza skórę, łagodzi, zmiękcza, uspkaja. Jestem z niego bardzo zadowolona
2. Jak kupowaam lotion, dostałam pokaźną próbkę tego:
http://www.sephora.pl/Pielegnacja-Tw...Serum/P2387024 i jestem pod mega wrażeniem. Sephorowy słoiczek wystarczył mi na 2 tygodnie codziennego używania, więc produkt jest wydajny. Ale najfajniesze jest działanie- jak go pierwszy raz nałożyłam i wsmarowałam pod oczy, poczułam takie delikatne, przyjemne ciepło, skóra szybko zaczęła się napinać (nie mylić ze ściągnięciem). Bardzo fajny produkt, moim zdaniem na noc. Ja muszę na niego nałożyć raz na jakiś czas jakiś mocno nawilżający krem pod oczy, ale ja spracuję dużo przy kompie, siedzę w klimie i noszę soczewki, więc moja skóra pod oczami tego potrzebuje.
3. Krem na noc nawilżający-
Make a Difference Night Overnight Hydrating Repair Cream- no cóż, i tutaj chyba lekki zawód. Moim zdaniem to jest lekki krem nawilżający na dzień. Lubię ekstremalnie nawilżyć i odżywić skórę w nocy, no on sobie nie daje rady. Zużyję, bo był cholernie drogi (chociaż kupowałam go w zestawie), no ale jakoś się nie polubiliśmy.
W ogóle jakoś ostatnio mało kupuję, dużo zużywam
oszczędzam
i to mnie cieszy
Wczoraj kusiły mnie dwie flaszki na rozbiórkę, ale poczytałam opinie, przeanalizowałam i stwierdziłam, że może jednak nie