Uf, ale się rozpisałyście
To może teraz słówko ode mnie, skoro zapytałam i posypały się zewsząd odpowiedzi, to i ja conieco dodam.
Kiedyś kompletnie nie przejmowałam się filtrowaniem. Ani twarzy ani w ogóle ciała. Jestem typem, który opala się dość szybko i to na brązowo, twarz nie była nigdy wyjątkiem.
Mój największy armagedon ze skórą rozpoczął się pod koniec jakiś wakacji, kiedy to jak szalona leżałam plackiem nad jeziorem przez jakieś 2, 3 dni
(bo tylko tyle dało nam wtedy słońce, więc trzeba było z nawiązką wykorzystać). To co się zaczęło dziać z moją twarzą... horror, zakończony 2-tygodniową terapią antybiotykami doustnymi.
W tym czasie przeżywałam też mnóstwo cholernych stresów i właściwie to wiązałam głównie z moim trądzikiem. Zmieniło się to, gdy po cudownej pielęgnacji z BU olejkiem do mycia z drzewka herbacianego dorobiłam się takich kolonii zaskórników zamkniętych na policzkach, że w końcu (dzięki Bogu) ktoś mądry przepisał mi retinoidy zewnętrzne.
No i tak się zaczęło- perspektywa jakiś strasznych przebarwień przerażała, więc stwierdziłam- jak mus, to mus- trzeba się filtrować.
Przeszłam więc przez polecaną Misshę, potem udało mi się zdobyć Vichy Capital Soleil, w międzyczasie próbka kolorowej Biodermy. Nic nie było ok. Pomyślałam- silikony w Misshy i Vichy nie są dla mnie najlepsze i odstawiłam. W końcu zakupiłam hipoalergiczną 50-tkę Uriage i przy niej zostałam.
Absolutnie nie matuje, nawilża- ale też paranoja na temat pogorszenia stanu cery przez jakikolwiek specyfik, który retinoidem nie jest powoduje, że kremu nawilżającego u mnie nie ujrzysz. Gdy zima trochę dała mi się we znaki, ufając Uriage, kupiłam kolejny ich krem, o konsystnecji "riche". I tak po całej zimie jest praktycznie nie zużyty
U mnie zatem retinoidy + zasusz+ lęk przed nawilżaniem sprawiły, że zostałam przy nawilżającym filtrze Uriage. Nie jest idealny, ale to najlepsze, co znalazłam.
I teraz myślę, że faktycznie moje opalanie wpływało na złudny efekt fajnego stanu cery, po czym (może przez wysuszenie?) i tak wszystko wyglądało gorzej.
Na co dzień się nie maluję, ale od parady nakładam na mokro pozostałości z próbek Anabelle (muszę wreszcie ukręcić znów swój podkład
) właśnie na ten filtr i jest spoko, jestem zadowolona z efektu. Co do tego jak wygląda, jak szybko się ściera czy warzy- zauważyłam, że jest to w dużej mierze zależne od aktualnego stanu cery. Czasem jest tak, że nie widać na twarzy przesuszu, a gdy nakładam podkład- na światło dzienne wychodzą czerwone skupiska pozdzieranego mimo wszystko naskórka