Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Najgorsze wizyty u fryzjera - wątek zbiorczy
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2014-01-20, 03:56   #859
bezpaniki
Zadomowienie
 
Avatar bezpaniki
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: ŚwinkaMorska/Kraków
Wiadomości: 1 359
Dot.: Najgorsze wizyty u fryzjera - wątek zbiorczy

Mimo ze rzadko aktualizowany, ale swietny watek!
Ja osobiscie nie bylam nigdy typem wlosomaniaczki, w ogole urodomaniaczki, nie balam sie tez eksperymentow, dlatego tez pamietam chyba tylko 2 najgorsze wizyty u 'fryzjerow', choc na bank bylo ich wiecej (lub byloby, gdybym przejmowala sie krzywa grzywka, scinaniem na sucho itp).
Nie licze w ogole razow, gdy fryzjer nie sluchal - mam dosc specyficzne wlosy, cienkie, jest ich sporo, sa proste, ale zupelnie niepodatne na modelowanie, krecenie, ani zadne, tego typu operacje. Zazwyczaj byly w dobrej kondycji, sklonne do przetluszczania, wiec nie lubiace produktow utrwalajacych ani prostowania, a wiadomo ze to wszystko standard przy kazdej wizycie u fryzjera - dlatego tez zazwyczaj ciezko mi okreslic ostateczny efekt zanim nie dotre do domu, nie wymyje wlosow i nie pozwole im wyschnac jak zazwyczaj.
Przejdzmy jednak do traum:
1. W ramach eksperymentow zamarzylo mi sie afro. Ale takie prawdziwe, burza malutkich loczkow wokol glowy. Bylam swiadoma ewentualnych zniszczen, mialam dosc dlugie wlosy i rozpoczelam poszukiwania. Obdzwonilam wiele miejsc, nikt niczego podobnego nie robil, dzisiaj wiem, gdzie nalezalo szukac - na pewno nie w salonach fryzjerskich
W koncu w jednym z drozszych, krakowskich, jedna z fryzjerek z entuzjazmem rzucila sie zeby spelnic moje marzenie, wszystko wyjasnila, pokazalam jej zdjecia kilkukrotnie, upewnilam sie tez czy nie beda to po prostu cienkie, walkowe loczki, a prawdziwe afro. Babeczka zapewniala, ze oczywiscie, ze wie co robi i bedzie super.
Oczywiscie - nawinela wszystkie wlosy na walki srednicy palca, ktore po zdjeciu wygladaly jak... Loczki z malych walkow, nawet nie przypominajace afro. Do tego takie wlasnie loczki sprawialy, ze moja buzia wygladala na bardzo okragla.
Po tym wszystkim myslam wlosy po kilka razy dziennie, tak zeby trwala szybko sie splukala, jednak przez ponad rok meczylam sie ze zniszczonymi, odbarwionymi wlosami, gdy w koncu nie poszlam skrocic calosci i zgolic jednego boku

2. To juz nie w polsce, ale w Uk gdzie jakosc uslug kosmetycznych wszelkiego rodzaju pozostawia wieeele do zyczenia. Po przeprowadzce diametralnie przefarbowalam wlosy z do tej pory zawsze naturalnego ciemnego brazu, na zimny, jasny blond. Bylam przekonana, ze nie bedzie pasowal do moich ciemnych brwi, ale wygladam nad wyraz korzystnie i przez 2 lata kontynuowalam farbowanie chodzac po fryzjerach. Wydawalam na to nie male pieniadze, ale zawsze jesli kolor byl ok, to ciecie juz nie takie, a jak ciecie w miare ok, to kolor nie rowny. Postanowilam wiec sprobowac domowego sposobu i z pomoca siostry uzylysmy jakiejs sklepowej farby na odrost. Oczywiscie moje wlosy okazaly sie wystarczajaco oporne, by kolor wyszedl cieply. Nie byloby w tym nic zlego (nie byl zolty ani rudy) gdyby nie fakt, ze cieple barwy w ogole mi nie pasuja - po nalozeniu odrobiny podkladu i musnieciu policzkow rozem wygladalam jak klaun. Wiec wybralam sie do fryZjera, ktory uratowal ten balagan, przy okazji scinajac mnie lepiej niz kiedykolwiek w zyciu - a z racji nadal zgolonego boku i 1/3 tylu, i faktu, ze czasami zaczesuje wlosy na druga strone, wiec w kazdej konfiguracji fryzura musi dobrze wygladac - to nie lada wyzwanie.
Wiec wiernie chodzilam do tego samego pana na odrosty i ciecie, gosc sam w sobie super, swietnie sie nam gadalo, az do mojej ostatniej tam wizyty, gdy to po jakichs 10 minutach od nalozenia rozjasniacza, glowa zaczela mnie piec jak nigdy. Pytam wiec, czy farby zmienili, albo proporcje, ale gosc ze absolutnie nie i ze moze to ja zmienilam szampon, albo po prostu mam gorszy dzien i skora inaczej mi reaguje (nie trzeba byc fryzjerem, zeby wiedziec ze to bzdura). Do tego, na krzeselku obok siedziala druga klientka tego pana, tez rozjasniajaca i skarzaca sie na to samo.
Wszystko dzialo sie przed moimi urodzinami, wiec zacisnelam zeby i przesiedzialam te 40min, ale juz nie moglam wytrzymac i kazalam to z siebie zmyc. Przerazona spojrzalam w lustro - kolor byl moze odpowiedni, ale skora na glowie byla tak zaczerwieniona, ze bylo wyraznie widac linie, na ktorej znajdowala sie wczesniej farba. Do tego wszystko strasznie mnie pieklo i mialam wrazenie czepka na glowie.
Pan fryzjer aie nawet nie zajaknal, zblizal sie juz z suszarka, ale wizja podmuchu i dotykania czegokolwiek w okolicy glowyodtraszyla mnie zupelnie. Oczywiscie wyrazilam co o tym mysle i wyszlam nie placac. Moj wlasny facet kupowal mi rumianek i chcial leciec pozywac salon o odszkodowanie, co akurat mogloby byc owocne, gdyz mialam normalne strupy od poparzenia na skorze glowy.
Po tym wszystkim nie umylam wlosow chyba przez 6 dni, bo sie balam, ze wszystkie wypadna, ale zadziwiajaco dobrze to wszystko zniosly, moglam nawet spac w walkach przed impreza urodzinowa.

Od tamtej pory nawet nie chodze do fryzjerow, poczytalam o utleniaczach, rozjasniaczach, znalazlam sklep fryzjerski w okolic i od niemal roku sama robie odrosty i inne dziwne rzeczy, jutro pierwsze, samodzielne podcinanie koncowek, raczej nie predko oddam sie pod profesjonalne nozyczki (i farby) :p
bezpaniki jest teraz online Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując