Dot.: długa podróż z dzieckiem 10 miesięcy
Jeździłam. Tylko w dzień. Najdłuższe trasy 8-10h . Wiem że niektórzy wolą w nocy, ja jeździłam w dzień, bo podróż nocną musiałabym odespać, a nie miałby kto się zająć wtedy dzieckiem.
Czasem spało i było fajnie. Częściej jednak spało tyle co normalnie w dzień. W nocy nie było w związku z tym problemów.
Zdarzało się też tak że dziecko mi wyło całą drogę. Choćby w zeszłym tygodniu podróż 2,5h. W jedną stronę spało i się bawiło, a w drugą wyło i nic nie pomagało.
Zabawki może nie tyle nowe, co zmieniane dość często.
U mnie dobrze sprawdza się radio. Dzieci lubią słuchać, razem śpiewamy, tańczą (w fotelikach oczywiście).
Jeśli jest taka możliwość, to dobrze jest jak ktoś siedzi koło dziecka - dorosły lub drugie dziecko. U mnie wtedy dużo lepiej przebiega podróż niż jak kierowca jedzie z przodu a małe dziecko z tyłu.
Osobna torba podręczna z jedzeniem, pieluchami i ciuchami dla dziecka na zmianę.
No i niestety trzeba się liczyć z tym, że podróż trwa dłużej niż jak jedzie się bez dziecka. Postoje są dłuższe.
Z moich obserwacji wynika, że łatwiej podróżuje się z kilkumiesięcznym dzieckiem, niż takim rocznym. Z półrocznym dzieckiem podróż trwałą tyle co normalnie. Dałam mleko, umyłam butelkę, zmieniłam pieluchę i w drogę. Z roczniakiem robię dłuższe postoje i pozwalam raczkować. Myślę że niechęć do podróży na tym etapie wynika właśnie z unieruchomienia na kilka godzin.
Za to już z 3latkiem jeździ się tak spoko, że czasem zapominam ze mam go w aucie. No chyba że woła siku na ekspresówce.
|