[kirrrri]

Jestem nowa na forum, jestem dopiero w trakcie przygladania sie co tu sie dzieje i o czym sie mówi, ale widząc ten post nie mogłam powstrzymać sie by nie napisać na ten temat
Otóż mam bardzo dobrą koleżanke która wychodzi właśnie za maż. Odnośnie antykoncepcji bardzo duzo mówi sie na nauczkach przygotowawczych w kościele.
Panii prowadząca te nauki uzmysłowiła mojej koleżance, co traktuję z mieszanymi uczuciami ze metoda naturalna antykoncepcji ma swoje plusy.
Kobieta twierdzi ze badanie temperatury, śluzu i wyliczenie kalendażowe jest bardzo skuteczną metodą co de facto potwierdził ginekolog który uczył koleżanke kilka dni później tej metody.
W każdym razie nie stosowanie innych metod tłumaczono jej miedzy innymi w ten sposób ,że okres owulacji,czyli okresu wielce prawdopodobnego dla zajscia w ciąże, należy traktować jako okres wstżemieźliwości seksualnej małżonków. Te kilka dni,kiedy małżenstwo czeka na siebie, niecierpliwi sie podobno ma za zadanie zbliżyc ich jak najbardziej. Bo sex w zwiazku małżonków ma byc czymś cudownym, połączeniem ich dusz a nie aktem fizycznym typu bierz mnie gdzie chcesz jak chcesz i kiedy chcesz.
Początkowo zadrwiłam z takiej argumentacji, ale myslac potem o tym ,doszłam do wniosku,że tak da sie żyć i co wiecej-taki zwiazek ma szansę wiekszego docenienia partnera. Fakt faktem inne metody nie sa naturalne,poza prezerwatywą moze, wiekszosć źle oddziałuje na nasz organizm. Wiec skoro jesteśmy katoliczkami, modlimy sie w kosciele,przyjmujemy komunię, to dlaczego nie miałybysmy stosować sie do zaleceń kościoła odnosnie antykoncepcji. To trudna sprawa, zwłaszcza w czasach kiedy kościół działa i mówi tak kontrowersyjnie. Ale dlaczego by nie spróbować?