ja zrobiłam sobie nową porcję salicyla w oleju, stężenie ok. 10%, użyłam na razie 3 razy co 3 dni i jest super
zaskórniki otwarte są mniej widoczne, pory węższe (choć nie miałam ich specjalnie rozszerzonych), zaskórników zamkniętych jest zdecydowanie mniej, a łuszczenie prawie żadne, tylko koło skrzydełek nosa.
Kwas nawet po podgrzaniu się nie rozpuszcza dobrze w oleju (obecnie mam macerat na bazie oleju słonecznikowego), są w nim zawieszone drobne kryształki, ale rozpuszczają się, gdy rozsmarowuję roztwór na twarzy.
Na pewno nie wrócę do salicyla na spirytusie. Dla porównania - wcześniej punktowo na kilka zmian nałożyłam kwas salicylowy na spirytusie o tym samym stężeniu. Efekt - skóra złaziła grubymi płatami. Ja podziękuję za takie atrakcje
Mam też przygotowany kwas LHA (5%) na oleju, ale trochę się boję
Niech sobie poczeka. Do pomocy ukręciłam sobie jeszcze tonik z kwasem migdałowym, glukonolaktonem i mocznikiem.