[tenebra]

Jak ja z mężem po weselu oglądaliśmy koperty i wiedzieliśmy ile kto dał, bo były przeważnie podpisane, to jak było więcej jak 1000zł to nam było zwyczajnie strasznie głupio nie było dużo takich, kilka, ale no głupio było, no była jedna koperta gdzie dostaliśmy ponad 1000zł od rodziny gdzie się dobrze układa finansowo, a nawet bardzo dobrze i zaproszonych ich była 5, to jakby nadal głupio ale mniej, na zasadzie to był ich wybór, nie musieli się ograniczać. Dobrze się z tą osobą znam i wiedziałam, że nie było to dla nich dużym wyrzeczeniem. Jednak nadal było mi głupio, bo zwyczajnie nie oczekiwałam takich prezentów, nie spodziewałam się ich. Ale jak były osoby, które no widać było że przez rok czy ileś musiały odkładać to zwyczajnie źle mi z tym było. Tak samo jak dostaliśmy 200zł w kopercie od osób, którym się nie przelewa, a i podróż musiały odbyć przez pół Polski. No moim zdaniem nic nie powinny wsadzać i byłoby super też rozumiem, że każdy chce coś włożyć do koperty żeby nie było mu głupio, ale właśnie takie uczucie jest jakby wpojone na siłę przez te wszystkie "trzeba dać tyle, a oni to dali mniej, a ci to w ogóle coś tam".

Większość kwot wkopertach była zbliżona do siebie i jakby w tej takiej ustalonej przez społeczeństwo "normie", było mi po prostu miło, ale no tak jak mówię, jak widziałam ze studenci wsadzili do koperty mniej niż osoby ze stałą pracą no to przeciez normalne, no. Nic mogliby nie wsadzać i też przecież byłoby super.

Najgorszą odmowę od dobrej kolezanki jaką dostałam to "bo mnie nie stać". Mówiłam, ze prezentów nie chcę, że kupię jej bilet na pociąg (nocleg zapewnialiśmy gościom), bo bardzo mi zależy na tym żeby była. Niestety

Przecież prezenty daje się jeśli się chce i co/ile się chce. Nie podoba mi się, że teraz z każdej okazji jest to jakoś wymuszane i jeszcze kwoty ustalane