[gotika1]

Napisane przez bulletproof

Potrafię wypić ponad litr, to mi wypełnia żołądek i przestaję być głodna. Poza tym często okazuje się, że to nie głód tylko wstrętne przyzwyczajenie. Ogólnie staram się walczyć z jedzeniem po 19, chociaż bywa ciężko.

Ja pomimo, ze jestem na diecie już ponad dwa miesiące i nie jem po godzinie 19:00 już kompletnie nic a chodze spać około pólnocy, to nadal jeszcze walczę by przyzwyczaić swój organizm że więcej jużnie dostanie o tej porze a on ciągle i tak głodem się objawia..

Codziennie wieczorem jest walka z samą sobą
U mnie jeszcze jest tak, że rodzice chłop jedza dośc późno a ja tylko sie patrzę i przełykam ciągle ślinkę na widok jedzenia.. jest cięzko, czasami się załamuję , ale nie sięgam po jedzenie jeszcze ani razu nie zgrzeszyłam odkąd jestem na diecie.
Dieta dietą, ale teraz staram się poprotu zdrow jeść. Schudłam już i już mi wystarczy. Ale ten głód wieczorem jest uprzykrzający. Piję wtedy dużo wody jakąs herbatkę zielona,a le i tak on swoje i nadal mnie ściska.

Chciałam zapytać czy organizm kiedyś w końcu przyzwyczai się do tego, że osotani posiłek o 18:30 a potem koniec???
Czy już zawsze do końca życia będę z tym walczyć co wieczór?
Gdzies ktos kiedyś na forum wspomniał, ze przyzwyczaił się że nie je wieczorami, jestem ciekawa po jakim czasie się to uregulowało i co miał na mysli dokładnie przyzwyczaił? nie odczuwała chęci zjedzenia czegos?
Jem w ciągu dnia żeby potem wieczorami nie odczuwac lekkiego głodu a i tak nic z tego?
idzie przestawić swój organizm? Zeby nie odczuwac tej chęci?

Dziękuję pozdrawiam