2013-01-27, 00:35
|
#11
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 7
|
Dot.: Wyznania życioholiczki
Cytat:
Napisane przez WrytmieZycia
Doskonale Cie rozumiem, ja miałam taka sytuacje z moim tata, ciagle jakieś 'ale' mimo, dawalam z siebie bardzo dużo. Każda moja radość z czegoś umiał zanieść jak butem. Niestety, to odbiło sie poważnie na naszej relacji ( i jeszcze inne rzeczy) i nie umiemy ze sobą szczerze rozmawiać jak córka z ojcem, nasza rozmowa to tylko wymieniane suchych faktów. I nadal łapie sie tym, ze chce mu jakoś zaimponowac ( choćby teraz, może bardzo prozaiczny przykład, ale tak bardzo chce zdać prawo jazdy za pierwszym razem, aby jakkolwiek mnie pochwalił)
|
Rodzice nie stanowią już nawet dla mnie problemu. Nie oczekuję od nich rozmowy. Nie oczekuję, że faktycznie wysłuchają co mi w sercu gra. Sami nie mają nic z tego życia, więc trudno by nauczyli nas jak coś w życia brać.
Przyjęłam do wiadomości, że są tacy a nie inni - są dobrymi ludźmi, kochają nas w sposób jaki potrafią, sposób jaki przyjęli przy wychowaniu nie ułatwia mi obecnego życia, nie chcą stwierdzać, że wręcz powoduje w nim wielkie trudność... jednak nie pomoże mi tym bardziej trzymanie za to w sobie żalu. A to dlatego, że mam w sobie wystarczająco negatywnych emocji, a po drugie dlatego, że rodzice nie zrozumieją o co mi chodzi bo sami nigdy innej formy wychowania nie otrzymali.
|
|
|