Dalej nie rozumiesz, kolezanko
Po prostu może zwyczajnie ludzie, na których zwraca uwagę Autorka czy inne osoby w tym temacie, nie uznają starających sie o ich względy za
atrakcyjnych, ciekawych na tyle, by się z nimi spotykać.
Ze zwyczajnie odbierają ich za pętaków, niewystarczająco kręcących, by spędzać z nimi czas, odpowiadać na ich zaproszenia bądź o zgrozo, inicjowac je samemu.
Np. każdy ma swoje kryteria, swoją że tak powiem, wartość i "grupę społeczną". Dobiera sobie ludzi którzy są dla niego pociągający, ciekawi, którzy go kręcą, albo mają nie niższy poziom życiowy, kulturalny, itd.
Jeśli nie wiem, byłabym atrakcyjną, pożądaną studentką a o moją przyjaźń wciąż zabiegałby bezrobotny, nieuczący się, samotny nudziarz to raczej nie pociągałby on mnie na tyle, zeby budowac z nim jakąś relację. Zwyczajnie nie liczę się z kimś takim. Za to poczuję się zaszczycona, gdy bardzo popularny, ciekawy i przystojny kolega ze studiów zaproponuje mi wyjście na kawę.
Wierzę że znajdą się osoby, które zrozumieją moje przesłanie...