Matko, ale wariatki na tym Allegro.
Kupiłam sukienkę ślubną (tę białą Chi Chi London), ale umówiłam się z laską, że tylko pod warunkiem, że zgodzi się przyjąć zwrot jeśli nie będzie pasowała. Paka odebrana w czwartek wieczorem, we wtorek rano jej piszę, że zwracam. A ta do mnie, że nie przyjmuje zwrotu, bo nosiłam sobie przez weekend. Wtf
Dziś mega łachę zrobiła (po dwóch błagalnych mailach) i pozwoliła zwrócić (mam biec do kuriera natychmiast po jej mailu) i stwierdziła, że dobrze sobie obejrzy czy nienoszona i że (poza prowizją - co sama zaproponowałam) obciąży mnie kosztami wystawienia nowej aukcji (1,20 zł).
I teraz do mnie pisze, że nie chce się jej już gadać, bo to ja nie dotrzymałam umowy.
Jezu
Chyba ma ból tyłka o to, że nie oceniłam, że jej nie chcę tego samego dnia.
Dzięki, wolę następnym razem kupować w normalnych sklepach