W końcu muszę przyznać, że jestem cieniomaniaczką
Ogromna ilość cieni strasznie mnie denerwuje, ponieważ nie jestem w stanie ich zużyć. Parę miesięcy temu próbowałam wyrwać się z nałogu, wystawiając część moich cudnych cieni (których niue używałam) na allegro. Niestety poczułam, że czegoś mi brakuje i po 2 tygodniach moje zbiory zostały uzupełnione do poprzedniej ilości. Chyba nie jest to dobry sposób na zmniejszenie ilości cieni, bo sprzedałam kosmetyki warte 300 zł za 20zł
Zwyczajna strata pieniędzy.
Teraz stosuję "projekt denko", ale już mi ręce drżą, bo używam tylko 3 cieni- brązowego z Astora i dwóch Inglocików-karmelowego i beżowego. Poszły na pierwszy ogień, ponieważ są najstarsze, a reszta kisi się w metalowym pudełku po bombonierce i czeka na swoją kolej
Może zastosować jakiś inny system? Myślałam nad tym, żeby jakoś podzielić je kolorami i może używać ich w określonym czasie? Np. fiolety i róże w na wiosnę i w lecie, zieleń khaki i miedziane na jesień, ciemne brązy, granat i szrości w zimie. Innych kolorów nie używam, bo mam zielone oczęta i mi nie pasują.
Może jakiś sposób aplikacji cienia doprowadzi do jego szybkiego zużycia? Aplikatorem -gąbeczką czy pędzelkiem? Dla mnie powinni robić specjalne cienie po 0, 3 grama
Co o tym sądzicie? Warto się ograniczać? Ja bym się nie hamowała gdyby nie ta frustracja, kiedy planuję kiedy jakiego koloru użyję i wychodzi mi, że ostatniego za 2 miesiące.
Dodam, że mam ok. 6o cieni. Pozbyłam się 30