Hej hej, witam w nowym roku
również jestem fanką naturalnej, a do tego minimalistycznej pielęgnacji. Mam pytanie: czy któraś z was porzuciła zarówno krem na dzień jak i na noc i używa teraz tylko olejów? Już od dłuższego czasu próbuję tak robić, niestety same oleje, o ile ogólnie bardzo służą mojej cerze (jest taka rozświetlona i ma wyrównany kolor; kremy zwykle ją przytłaczają, przygaszają), to jednak nawilżenie jest niewystarczające. Nakładam je oczywiście na wilgotną skórę, wcześniej używałam ich też razem z wodą różaną. Mieszałam też czasem z kwasem hialuronowym.
Mam cerę powiedziałabym że mieszaną, zanieczyszczoną, skłonną do zapychania, ale z drugiej strony bardzo łatwo ją przesuszyć. Ze względu na skłonność do wyprysków wybierałam oleje o niskim potencjale komedogennym: z pestek malin, z dzikiej róży, a ostatnio na noc daję wiesiołek (śmierdzi niemiłosiernie, ale wydaje się być najbardziej nawilżający z tych wszystkich trzech).
Powiedzcie proszę, czy któraś z was używa tylko olejów do twarzy i cieszy się wystarczająco nawilżoną cerą? Wolałabym nie wracać do kremów, bo ogólnie taka pielęgnacja bardzo mi służy. A może jest jakiś olej, który jest polecany do cer suchych/przesuszonych, ale ma niski potencjał komedogenny?