Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości

aspagnito · 2016-06-25, 09:28

POMYSŁ

W sumie to bardzo proste, ale nikt jeszcze na to nie wpadł, więc trudno ocenić jak bardzo pozytywny będzie ten efekt. Sam mieszkam w miejscowości 12.000 i zaobserwowałem, że większość sprzedawców jedynie siedzi na stołku i odstrasza czekając na emeryturę. Choć przeważnie nic nie uhandlują, mają się za półbóstwa biznesu. Jakiś czas temu otworzyli nawet stowarzyszenie lokalnego biznesu nakierowane tylko na naszą miejscowość.

Pomysł jest prosty. Każdy sprzedawca w takiej miejscowości zakłada sklep, żeby był, a towar kupuje najtańszy, tandetny i co tu dużo mówić, chińszczyznę. Według moich obserwacji w miejscowości (te zaczynają się od jakichś 4.000 mieszkańców) do 20.000 mieszkańców najlepiej sprzedawałby się TOWAR MARKOWY TANICH MAREK. Czyli otwieramy taki sklep wielobranżowy z:

- butami

- spodniami

- zabawkami

- zegarkami

- kurtkami

- torbami.. etc. etc.

Sklep powinien mieć około 50 m^2 powierzchni.

Był kiedyś taki producent obuwia w Polsce jak Syrenka (albo Sarenka), który produkował fantastyczne obuwie markowe, takie, które spokojnie można by postawić obok najlepszych marek. Obuwie to było tanie, ale firma nie uderzyła do małych miejscowości, a do dużych, takich jak Wrocław i padła.Za każdym razem jak chcę się w coś ubrać i kupić sobie coś nowego, wybrałbym się na zakupy, ale po same spodnie do Wrocławia nie pojadę, bo musiałbym dodatkowo wydać ok. 50PLN, a że nic w okolicy nie ma, to idę na targ i kupuję u Bułgarów.

W takiej miejscowości wszystkie sklepy są w świadomości klientów i się o nich dyskutuje. Zna się sprzedawców, rozmawia się z nimi i o nich. Uważam, że ten model świetnie sprawdziłby się w takich miejscowościach, ale niestety nikt na to jeszcze nie wpadł, a co za tym idzie, nikt tak jeszcze nie robi.

2016-06-25, 09:28	#669
aspagnito Przyczajenie Zarejestrowany: 2011-07 Wiadomości: 2	Dot.: Pomysł na biznes w małym mieście POMYSŁ W sumie to bardzo proste, ale nikt jeszcze na to nie wpadł, więc trudno ocenić jak bardzo pozytywny będzie ten efekt. Sam mieszkam w miejscowości 12.000 i zaobserwowałem, że większość sprzedawców jedynie siedzi na stołku i odstrasza czekając na emeryturę. Choć przeważnie nic nie uhandlują, mają się za półbóstwa biznesu. Jakiś czas temu otworzyli nawet stowarzyszenie lokalnego biznesu nakierowane tylko na naszą miejscowość. Pomysł jest prosty. Każdy sprzedawca w takiej miejscowości zakłada sklep, żeby był, a towar kupuje najtańszy, tandetny i co tu dużo mówić, chińszczyznę. Według moich obserwacji w miejscowości (te zaczynają się od jakichś 4.000 mieszkańców) do 20.000 mieszkańców najlepiej sprzedawałby się TOWAR MARKOWY TANICH MAREK. Czyli otwieramy taki sklep wielobranżowy z: - butami - spodniami - zabawkami - zegarkami - kurtkami - torbami.. etc. etc. Sklep powinien mieć około 50 m^2 powierzchni. Był kiedyś taki producent obuwia w Polsce jak Syrenka (albo Sarenka), który produkował fantastyczne obuwie markowe, takie, które spokojnie można by postawić obok najlepszych marek. Obuwie to było tanie, ale firma nie uderzyła do małych miejscowości, a do dużych, takich jak Wrocław i padła.Za każdym razem jak chcę się w coś ubrać i kupić sobie coś nowego, wybrałbym się na zakupy, ale po same spodnie do Wrocławia nie pojadę, bo musiałbym dodatkowo wydać ok. 50PLN, a że nic w okolicy nie ma, to idę na targ i kupuję u Bułgarów. W takiej miejscowości wszystkie sklepy są w świadomości klientów i się o nich dyskutuje. Zna się sprzedawców, rozmawia się z nimi i o nich. Uważam, że ten model świetnie sprawdziłby się w takich miejscowościach, ale niestety nikt na to jeszcze nie wpadł, a co za tym idzie, nikt tak jeszcze nie robi.