Mnie krem odpowiadał, jeśli chodzi o efekt matu, bo to tępe nakładanie i naciąganie skóry już nie bardzo mi się podobały.
Mleczko jest inne: mniej gęste, ale wciąż mocno kremowe w konsystencji, nie ma nic z mleczkowatości DP (nie spływa z twarzy, ufff!), lekko bieli, ale nie za mocno - jak się wchłonie, to biel prawie całkiem znika i ma poza tym szalenie ważną dla mnie cechę: można nałożyć te 2,5ml prawie od razu na twarz, nie muszę rozkładać aplikacji na partie jak z DP czy dzieciaczkiem Vichy, bo to mleczko po prostu daje się od razu wsmarować, co jak wiadomo oznacza oszczędność czasu rano
Ładnie na nim wyglada makijaż, znaczy się mieszanka pudrowa, ewentualnie DP Chanela - mimo konsystencji podobnej do Avene, absolutnie nie daje ciasta na twarzy.
Do tego mimo alkoholu w składzie całkiem dobrze nawilża - na pewno o niebo lepiej niż dzieciaczek Vichy i DP LRP.
Aha, lepi się baaardzo malutko, co dla mnie też jest ważne, bo to właśnie do szału doprowadza mnie w AL.
Mnie nie zatyka.
Ogólnie: ja bym je umiejscowiła gdzieś między Avenkami a AL, bez ich lepienia i ciastowatości.