Dziewczyny, mam traumę...
Mama rano pobierała mi krew do badań (w ogóle mam zlecone tyle badań, że szok) - 5 probówek!!! Zawsze pobierała z lewej ręki, dziś wkłuła się i żyła się schowała (kiedy się denerwuję, a wystarczy, że o krwi pomyślę tylko, to dostaję jakiegoś niedowładu kończyn, rękami nie mogę nic zrobić, nic unieść, ścisnąć, czuję jakby mnie w środku łaskotały
), bo nie mogłam ścisnąć ręki, trzeba było kłóć drugą rękę
Ale z drugiej tak nie bolało, to jedyny plus
Ale jak sobie wyobraziłam ile krwi jest w 5 fiolkach, zrobiło mi się słabo, czułam, że odpływam, mama ściągnęła mnie na ziemię (dosłownie
), głowa w dół, TŻ wachlował gazetą, dał wodę do picia i zrobiło mi się trochę lepiej.
No masakra.
Do tego jajnik tak napiernicza