2010-06-04, 23:54
|
#15
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 1
|
Dot.: Maseczka własnej roboty- cytryna i drożdże.
Na stronce z przepisem wyczytałam, że robi się codziennie przez miesiąc.
Ja dziś jestem po pierwszej aplikacji (drożdże + mleko), nałożyłam na dekolt, szyję i buzię. Szczerze mówiąc nie wiem czy te zalecenia nie są przesadzone, albo jak koleżanka wyżej pisała, każdy musi je sobie indywidualnie dobrać. Fakt, a zaznaczam, że nie nałożyłam żadnego kremu, skórę w moim odczuciu wysuszyło dość mocno (trzymałam 25 min, bo coś w tv oglądałam i czekałam aż się skończy ). Zadziałało lepiej niż sklepowe maseczki, nawet te z górnej półki. Pewnie dlatego, że tamte, nawet jeśli są na bazie drożdży to nie umywają się do maseczki wykonanej samodzielnie, która ma ich w składzie 99,9% .
Moja skóra jest normalna, ze skłonnościami do przesuszania się, wrażliwa. Poci się, owszem, ale tylko w upały Maseczka była przeznaczeniem dla dekoltu i szyi, bo mam parę nieproszonych gości. Wyczytałam, że to pewnie reakcja alergiczna po nowych kosmetykach. Faktycznie ostatnio używałam nowego nabytku, czerwonej odżywki w sprayu Gliss Kur. Odstawiłam i brak nowych niespodzianek, więc może coś w tym jest. Niestety te nabyte nie chcą się same zagoić.
Jutro maseczkę powtórzę, ale w wersji z miodem, bo odżywczy, no i zastanowię się jeszcze nad olejem.
Trochę Wam miejsca zabrałam, ale chciałam z grubsza nakreślić moją sytuację. Wiadomo, każda z nas może mieć ją inną, przez co inne będą również nasze oczekiwania.
Pozdrawiam ciepło
|
|
|