Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Frederic Malle, Editions de Parfums
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2007-02-08, 16:37   #67
2fc115705b804dd24ceafb6c62ae2b078a3b7407_5febc32a8749f
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 1 788
Dot.: Frederic Malle, Editions de Parfums

Przed godziną zmyłam z siebie subtelną Theoreme i delikatnie natarłam nadgarstek kroplą Musc Ravageur.
E, bardzo dziękuję za próbeczkę-niespodziankę.
MR powalił mnie natychmiast na kolana i kazał bić czołem o podłogę Pomyślałam sobie, cóż to za dominujący, nieokiełznany ,zwierzęcy i seksualny zapach, nigdy w życiu czegoś podobnego nie wąchałam. Gdybym miała określić jego seksualne preferencje, to powiedziałabym, że mamy tu do czynienia z ortodoksyjną odmianą hardcore . Swego czasu Demonik zauważyła w nim podobieństwo do Organzy Indecence, ale moim zdaniem perfumy Frederica Malle nie mają z nią zbyt wiele wspólnego. Można by wybuchnąć pustym śmiechem porównując poziom nieprzyzwoitości OI i MR. Organza jest bezwstydnie… leniwa , zapewne z przejedzenia orientalnymi łakociami, natomiast Musc Ravageur jest lubieżny i cielesny aż do krwi. Tak, testując MR -podobnie jak Toccacie i Anniellah- nasuwał mi się obraz ciepłej, słodko-metalicznej krwi. Z pewnością nie powiedziałabym, że jest to –jak to zwykła mawiać Evee- „ mikry cynamonek” . Toccato miałaś absolutną racje, to jak go kiedyś opisałaś „typ spod ciemnej gwiazdy” , nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Gdyby tak spojrzeć w oczy tego rozpustnego żula , to od razu byłoby wiadomo, że nie będzie tu miejsca na żarty i niedomówienia, zresztą przygoda z nim obyła by się chyba bez zbędnych słów, nie wspominając nawet o grze wstępnej . Kiedy już poznałam „dzikiego Frycka” mogę się tylko z rozrzewnieniem uśmiechnąć,wspominając nie tak przecież odległe czasy, kiedy to uważałam, że perfumy Lutensa mają charakter. MR wyprzedza je o miliony lat świetlnych , gdy chodzi o temperament, nawet te z serii „Caracter”. Te ostatnie prezentują się przy Frycku, jak cherubinki z obrazów Rafaella.
Chyle czoła przed twórca MR, bo jest to niewątpliwie wyjątkowa kompozycja, ale czy odważyłabym się ją nosić? Obawiam się ,że nie zdołałabym sprostać wymaganiom „Pana Piekielnika”, mam zbyt „mikry” charakter, aby zmierzyć się z tym rozwiązłym draniem. Wyobrażam sobie siebie z nim w tych mrocznych uliczkach i co widzę, ano kobitkę, która w jednej dłoni trzyma latarkę w drugiej różaniec, a pod nosem szepcze drżącym głosem „….Chociaż bym chodził ciemną dolina, zła się nie ulęknę…”. Ale to wszystko na nic by się zdało, bo przy pierwszej okazji czmychnęłabym mu, czym prędzej, nie oglądając się za siebie.
Jakie więc mogę wyciągnąć wnioski ze spotkania z MR, ano takie, że nie każdy może się z nim zaprzyjaźnić, to jest dane tylko nielicznym.
Gratuluję silnego charakteru Wizażankom, które mają odwagę zadawać się z Fryckiem .
Kijanka wymiękła i nie zamierza zapuszczać się w tak ciemne i niebezpieczne rejony.

P.S. Dodam tylko, że ten zapach dziwnie na mnie wpłynął, gdy czułam jego opary,a trzeba przyznać,że ma niebywałą siłę rażenia, byłam jakby rozdrażniona, wystraszona. Pierwszy raz mi się to przytrafiło podczas testowania perfum.
2fc115705b804dd24ceafb6c62ae2b078a3b7407_5febc32a8749f jest offline Zgłoś do moderatora