A chciałam zapytać przy okazji wątku, czy w Waszych miastach też stoją uliczni naciągacze, całe grupy ludzi ze sporymi torbami na ramieniu, ubrani w garnitury, ogólnie strój galowy, biało - czarny, obojga płci . Łapiący przechodni, wyciągający z olbrzymich neseserów masy "świetnych, niedostępnych jeszcze w sprzedaży w sklepach perfum". W moim mieście to norma, przynajmniej jeden dzień w tygodniu można ich spotkać, a że raczej więcej dni wolnego nie mam i w miasto sie nie zapuszczam, ale pewnie i z przykrością bym stwierdziła że są co dzień.
Być może to najazd na małe miasta, ale ja mam serdecznie dosyć. Stoją w samym centrum, czyli mając mały ryneczek kwadratowy z parkiem w środku a oni czyhający na każdym rogu, zostaje przejście przez park zwany przez tutejszych Żul Parkiem z wiadomych względów
co nie należy do najprzyjemniejszych doznań.
Dziś wracając z zakupów na obiad, w świetnym humorze, czmycham sobie czym prędzej między nimi udając niewidzialną, a za mną chłopak w wieku lat 20 paru na cały głos wrzeszczy " A może Pani z ogórkami w reklamówce się zatrzyma na chwilę" gdyby nie mój dobry humor, powiedziałabym coś więcej ale odezwałam się jedynie, nie odwracając się nawet, że "Nie dziękuję", miałam dodać jeszcze że czegokolwiek by to podróbki nie były to nie jestem zainteresowana. Trzy kroki dalej kolejna grupka psikająca nad kilkoma dziewczynami litry "perfum", już wiedziałam że to chodziło o podróbki perfum.
Przechodząc na drugą stronę rynku, owa grupka stała przy pasach, więc chwilę musiałam przystanąć obok nich i widocznie jakiś ich szef tam stał bo dziewczyny żaliły się że jakiś starszy człowiek ich wyzwał, nawymyślał i był bardzo niemiły, "szef" zaczął dawać im jakieś wskazówki co w takich przypadkach robić niestety nie dosłyszałam końca bo musiałam przejść na druga stronę już.
Jak jestem cierpliwą osobą to takich sytuacji nie lubię, ja rozumiem ze Ci ludzie w ten sposób zarabiają, ale wszystko ma jakieś granice, jak ktoś chce to sam podejdzie, a nie drą się za człowiekiem, obłapiają, stają na Twojej drodze, a jak zaczynasz ich wymijać jeszcze kilka kroków idą za Tobą reklamując swój produkt.
Co to za polityka sprzedaży wciskanie komuś na siłę, łapanie na ulicy, wrzaski, krzyki, wołanie.