Może ja powiem jak przeszłam z marchewkowo-rudego na szary w około dwa tygodnie. Najpierw zrobiłam kąpiel rozjaśniającą z całego rozjaśniacza (nie połowy) z Syoss'a- nie pamiętam jego dokładnej nazwy ale był to odcień popielaty, rozjaśniający o 8 tonów. Rozjaśnił mi bardzo dobrze, nie spodziewałam się takiego efektu, po tym zabiegu byłam złota, ale wszystkim się podobało i znajomi namawiali żeby tak zostawić
Po niecałym tygodniu zrobiłam drugą kąpiel z połową rozjaśniacza z Joanny już delikatniejszego ale oczywiście też w odcieniu popielatym. Tu rezultaty już nie były tak spektakularne, więc na drugi dzień zrobiłam kolejną kąpiel z drugiej połowy rozjaśniacza. Z takim trochę popielatym, trochę złotym blondem pochodziłam kolejne kilka dni żeby dać włosom odpocząć. Przez cały ten okres czasu używałam tony odżywek (w tym WAX do blondu którą bardzo polecam), olejków i stosowałam fioletowy szampon z Joanny, fioletową odżywkę z Garniera i ze dwa razy zrobiłam płukankę.
Następnie nałożyłam farbę gołębi popiel, którą tu chyba wszyscy znają
. Wyszedł mi jasny szary z prześwitami blond, taki jakby bardzo popielaty blond i znowu wszyscy dookoła się zachwycali i namawiali żeby zostawić.
Dwa dni temu drugi raz zrobiłam gołębi popiel tylko tym razem do farby dałam mniej utleniacza a w to miejsce dolałam płukanki fioletowej. Wyszły mi szare, kolor fajny, prawie taki o jaki mi chodziło. Jednak chcę jeszcze trochę ciemniejszy więc do następnego gołębiego mam zamiar dodać korektor koloru Alfaparf 410 grafit.
Póki co pochodzę tak jak jest żeby znowu dać odpocząć włosom, no i wiadomo- odżywki, olejki, płukanki, fioletowe szampony itd..
Tak więc powodzenia dziewczyny, wszystko się da w domowym zaciszu i bez zniszczenia włosów, tylko trzeba bez pośpiechu i z głową ;]. Moje choć delikatne i niezbyt gęste dzielnie przetrwały te wszystkie zabiegi- no i może jeszcze tylko do kompletu brakuje keratynowego prostowania, wtedy będzie idealnie