[Malla]

Wybrałam ten wątek, bo okazał się pierwszym i najbardziej aktualnym z glinką zieloną w nazwie, znalezionym przez wyszukiwarkę.

Wczoraj zakupiłam w Rossmannie maseczkę Kleopatra z miodem, olejkiem różanym i jedwabiem firmy Dermaglin (oraz także do włosów tejże firmy), bo ostatnio, zapewne w wyniku złego odżywiania (mało, same śmieci...), mam fatalną buzię i włosy, zmęczone, bez życia.

Od razu użyłam maseczki na twarz - REWELACJA!!! Nic do tej pory tak mi nie oczyściło i wygładziło cery, ujednoliciło kolor, odetkało pory... Przez 6 godzin po użyciu, zanim poszłam spać, czoło było tak matowe, że nawet nie użyłam zwyczajowo żelu do mycia twarzy na noc (zmyłam tylko nos) i mimo to rano buzia miała mniej sebum niż po standardowym wieczornym oczyszczeniu twarzy łagodnym żelem. TŻ mi pozazdrościł, tyle radości za 2,5zł (1 saszetka za 5zł na 2 użycia, duży wybór).

Dzisiaj podczytuję Wizaż, szukając fajnych glinek i lecę zaraz do apteki, gdzie jednej Wizażance udało się kiedyś znaleźć cały asortyment firmy Argiletz. Czy można się uzależnić po jednym użyciu?

Zaznaczam, że mam cerę mieszaną, nie zauważyłam żadnych oznak wysuszenia i podrażnienia skóry użytą maseczką.

Jeden minus - na opakowaniu jest napisane, by nie dopuścić do zaschnięcia (z tego co wyczytałam na forum, wyschnięta sprzyja podrażnieniom i wysuszeniu) i masować twarz przez minutę w trakcie nakładania, ale zasycha już po kilku-kilkunastu sekundach od nałożenia. Bałam się, że przykładając zwilżone dłonie do twarzy lub spryskując atomizerem, chlapnę sobie do oczu... Z taką zaschniętą nie da się rozmawiać, więc bezmyślnie zabrałam się za mycie naczyń - jak widać, maseczki z glinki mają także parę pożytecznych dla wszystkich domowników zastosowań