Hej dziewczyny
Matko, jaka jestem dzisiaj poirytowana
Miałam zajęcia w szkole wizażu i wykładała nam dzisiaj pożal się Boże makijażystka, która się przechwalała gdzie to ona nie pracuje, ze na wybiegach, ze w telewizji, że Mediolan, że Londyn....
Tematem było smoky eyes, czyli dosyć prosty makijaż (przynajmniej dla mnie) ale to, co ta pani zaczęła wyczyniać to przeszło moje najśmielsze oczekiwania..
Kazała nam używać jej techniki nakładania cieni która polega na.. uwaga! Nakładaniem cienia i rozcierania go (!) płaskim języczkowym pędzelkiem od załamania powieki do linii rzęs posuwistym ruchem od góry do dołu!!!
Jak zaczęłam robić makijaż na koleżance i zrobiłam parę ruchów blendujących moim puchatym pędzelkiem to skarciła mnie słowami: "Ja patrzę!!! Masz tak robić jak Wam pokazałam!!!"
W efekcie w mniemaniu pani makijażystki efekt końcowy miał zawierać nierozblendowany cień w załamaniu, bo tak jest ładnie
(nie mówię tu o makijażu graficznym, bo taki się rządzi innymi prawami). Na dodatek usłyszałam podczas malowania mnie przez koleżankę, że mam oczy idące w dół jak u Cocera Spaniela i że trzeba bardzo mocno wykonturować moją twarz przez policzki, no bo jak to tak, tak zostać nie może
Ze szkoły wyszłam totalnie zirytowana i z poczuciem totalnej niesprawiedliwości, że takie osoby pracują na takich wysokich stanowiskach
Ale jestem przerażona normalnie