Hej Kochane!
Ja już po koncercie, jestem wypompowana całkowicie
Ale i szczęśliwa...
Udało mi się zdobyć autograf od Dawida z podpisem "Dla Oli
", przytulić go i strzelić sobie z nim fotkę
Było totalnie magicznie, dawno nie byłam w takim błogim nastroju.. Wyskakałam się, wydarłam za wszystkie czasy
A alkohol jakby sam wyparował z tego całego szału hahaha
Więc uff, kaca nie ma
Niestety na koncert pojechałam ze znajomą, która za dobrze nie znam i niezłą manianę odwalała
Okazało się, że nie zdążymy na ostatni pociąg po 23:00 do domu i musimy czekać do 03:40. I tak już nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i myślałam, że po prostu zostaniemy tam do samego końca, jeszcze pogadać z jakimiś ludźmi, może z zespołem i w ogóle pobyć w ciepłym miejscu. Ale ona nie, ona musiała natychmiast jechać na dworzec, bo ona chce być na dworcu teraz i koniec, zaczęła lamentować, prawie płakać no paranoja totalna
Ja wychodzę, z założenia, że jeśli nic sie nie da zrobić, to lepiej jakoś zorganizować sobie czas, żeby jakoś szybciej to upłynęło, niż siedzieć na dworcu
Ale ona sądziła inaczej... I musiałam się ugiąć i pojechałyśmy na ten dworzec... I 4 bite godziny siedziałyśmy tam
Ja nie rozumiem.. Zamiast jakoś czas sobie umilić, żeby szybciej to zleciało, to nie - na dworzec natychmiast!!!
Wklejam foto z Dawidem!