Twoja panna nie jestem i byc nie planuje
A wracajac do tematu: pisze o imigrantach ktorzy przyjezdzaja tutaj NA ZAROBEK, nie o tych ktorzy planuja zostac tutaj na zawsze.
A wiec powiedzmy ze nie 100%, tylko jakies 90%, nie interesuje sie zwiedzaniem kraju. Jestem osoba lubiaca dobra debate i otwarta na nowe punkty widzenia, ale ten fakt nie jest nawet punktem racjonalniej dyskusji.
Mam 30 lat i mieszkam tutaj od 7 roku zycia, a wiec mialam szanse zapoznac sie z tutejszymi realiami. Mialam to szczescie, ze wychowalam sie w rodzinie ktora zawsze wiedziala ze tutaj zostanie, ktorej czesc mojej to juz drugie pokolenie w ameryce, ktora od poczatku mieszkala daleko od centrum poloni (czytaj: polskie getto). Sama tez mialam szanse skonczyc college i law school, a wiec pozwole sobie stwierdzic ze moj punkt widzenia nie ogranicza sie do scian fabryki.
Niestety, natknelam sie na raczej niewielu polakow ktorzy przyjechali tutaj z tym samym celem. To jest historia emigracji z okresu komunizmu.
Po 1990 wiekszosc Polskich emigrantow do USA to ludzie ktorzy przyjechali tutaj na zarobek, planujacy niedlugo wracac. Wiekszosc nie interesuje sie zyciem poza fabryka, jak to pisalas (lub bardziej realnie, poza domem ktory sprzataja). Biorac pod uwage ich glowny cel, i fakt ze wiekszosc nie zna jezyka, jest to raczej zrozumiale.
Ci z wyzszym wyksztalceniem, ktorzy wyjezdzaja z Polski na studia, lub ci ktorzy sa pozadani przez zagranicznych pracodawcow z racji wysokiego wyksztalcenia, ci ktorzy maja $$ aby zwiedzac podczas zarobku, bardzo rzadko trafiaja do USA. Jada raczej do krajow Uni, poniewaz blizej do rodziny i poniewaz euro jest silniejsze od dolara.
OCZYWISCIE ze istnieja wyjatki, jak np wiekszosc imigrantek na wizazu. Ale to nie jest grupa dobrze reprezentujaca ogolna polonie na krotkiej emigracji: sa to dziewczyny z komputerem, dysponujace wolnym czasem i lubiace pisac. Wystarczy przejsc sie po Greenpoincie lub Chicago, lub poczytac statystyki na temat imigracji.