Hej! Postaram się zwięźle - mam 21 lat(w tym roku 22), jestem na 3 roku psychologii. Jestem niespełnionym medykiem, w sensie, całe życie pragnęłam iść na medycynę, całe życie mnie to rajcowało, w wieku 9 lat dzień w dzień przeglądałam poradnik medyczny, ale że byłam durna i niedojrzała w liceum to mi się uczyć nie chciało i nie wiem co mi strzeliło do łba, że na rozszerzenia wzięłam min. polski i biologię. (Tu swoją drogą przydałoby się poruszyć temat tego chorego wybierania w wieku 15 lat przedmiotów rozszerzonych pod studia. Co człowiek ma wtedy w głowie, żeby decydować o swojej przyszłości? Nic..)
Z różnych względów marzyłam o zostaniu psychiatrą, z braku laku (wcale nie z braku laku, z lenistwa, ot co) poszłam na psychologie. Fajnie, super, ciekawy kierunek - mówili. No, niby tak, ale ja:
pierwsze primo - nie spełniam się. Totalnie.
drugie - to nie jest to, czego oczekiwałam. Czuję, że te studia nic mi nie dają, mimo, iż do głupich nie należę.
trzecie - najzwyczajniej nie wiem co ja będę robiła jak już obronie magistra. Po prostu nie wiem. Żeby pójść, otworzyć gabinet trzeba przejść przez tyle gór i przeszkód, że na samą myśl mnie ściska w żołądku bo nie wierzę, że uda mi się to zrobić.
No i tu pojawia się strach. Co ja będę robić? Kto zatrudni szarą Ankę studentkę, która ma marnego magistra i nie ma żadnej praktyki poza krótkim stażem na studiach (który swoją drogą będzie pewnie wyglądał tak samo żenująco jak całe studia)?
Boję się o swoją przyszłość, z drugiej strony na zmianę kierunku już za późno. Czuję się rozdarta i bezradna.
Niby jestem ubezpieczona finansowo, w jakimś tam stopniu, bo mam kupione dwa mieszkania z których wynajmu da się w przyszłości żyć przy jakiejś pracy na pół etatu..blablabla, ale tu też chodzi o mnie. O to, że chce być kobietą sukcesu, która robi to, co daje jej poczucie satysfakcji i spełnienia. Marzy mi się praca w jakimkolwiek stopniu związana z nauką, medycyną.
Zmieniać studia? 3 lata mam w plecy, musiałabym jeszcze raz pisać maturę.
Zapisać się na jakiś kurs, zapisać się do szkoły medycznej policealnej?
Pozwólcie sobie na luźną refleksję, wyobraźcie sobie, że jesteście w takiej sytuacji. Co byś zrobiła na moim miejscu? Może któraś z Was ma takie/podobne doświadczenie i opowie jak to się skończyło? Może jakaś historia/sugestia natchnie mnie na znalezienie jakiegoś rozwiązania?
:conf used: