[rapifen]

Huehue to ja należę do tych przeciętnych do których faceci się lepią.
Pierwsze randki i prezenty na walentynki były w 5 klasie podstawówki.

Według mnie klucz tkwi w przeciętności, te na prawdę piękne, te inteligentne, silne, mogą zawstydzać i przestraszać potencjalnych partnerów. Zauważyłam to u koleżanki - onieśmiela swoją urodą facetów.

Ale jak ktoś napisał, może chodzić o zbyt męskie myślenie, rezerwa.
Może to trzeba mieć to coś? Nie wiem co to może być. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, bo nie miałam żadnych problemów. Nie cierpiałam na samotność. Ale wiecie co? Ja po prostu lubię męskie towarzystwo. Od zawsze miałam więcej kolegów niż koleżanek, kobiety mnie irytują, potrafią się zagryźć jak psy i są często zawistne.

Teoria z discovery: chodzi o symetryczność. Konkretniej o symetrię twarzy. Marilyn Monroe i Elvis mieli baaardzo symetryczną twarz. Zrobili eksperyment gdzie dali zdjęcia dwóch dziewczyn - przeciętnej raczej ładnej - symetrycznej i pięknej z niesymetryczną twarzą. W pierwszym momencie faceci wybierali piękną, ale potem się zająkiwali i po chwili namysłu jednak ta przeciętna wydała im się atrakcyjniejsza.
No cóż może coś w tym jest?