Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Czym dziś pachniesz Wizażanko? Część XVII
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2007-11-29, 00:41   #985
Sabbath
Wiedźma
 
Avatar Sabbath
 
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 12 013
Dot.: Czym dziś pachniesz Wizażanko? Część XVII

Cytat:
Napisane przez dzika truskawa Pokaż wiadomość
W sumie masz rację. Przychodzę do prosektorium, robię swoje, wychodzę... I nic. W sumie wychodzę z założenia, że mój żal nad zwierzakiem w tej chwili nic nie pomoże.
No właśnie.
Nie tylko nie robisz mu już krzywdy, ale dodatkowo da Ci to szansę na to, by kiedyś udzielić pomocy zwierzakowi, który jeszcze będzie jej potrzebował.
Czasem człowiek, który chce być dobry nie może pozwolić sobie na to, by być miękkim.
Nie masz powodów do tego, by czuć się źle, czy sastanawiać nad własną wrażliwością. Po to jesteśmy ludźmi, by rozum kontrolował natutralne odruchy.
Czytałaś "Diunę"? Tam Bene Gesserit Gaius Helena Mohian mówi bardzo mądre rzeczy o znoszeniu bólu. Dla mnie dotyczy to i bólu psychicznego.

Cytat:
Napisane przez SpanishMyszka Pokaż wiadomość
Mnie również


Cytat:
Napisane przez homyk Pokaż wiadomość



Cytat:
Napisane przez Agia* Pokaż wiadomość
Na jednym nadgarstku Santal de Mysore, a na drugi Cedre - bardzo mi dobrze Wcześniej z prędkością światła wyparowały ze mnie Perles, po trzech godzinach nie było już nawet wspomnienia po nich, ale raczej nie żałuję - pachniał na mnie tylko pleśnią, niczym więcej
I jak? I jak?
Wrażenia, proszę o wrażenia.

Choć już się cieszę, że Ci dobrze.

Cytat:
Napisane przez martwa papuga Pokaż wiadomość
No właśnie też tu czegoś nie kumam.
Miałam kaca ze dwa razy w życiu, nic przyjemnego. I od mamusi komplementy "wyglądasz jak upiór".
Lekki rausz, rozumiem, może być fajny.
A pierwszy raz wypiłam alkohol nie wiem kiedy (wcześnie), ale na pewno "u cioci na imieninach". Myślę, że to dość istotne, żeby młoda istota po raz pierwszy dostała alkohol od rodziców, a nie od kolegów pod blokiem.
Coś w tym jest.
Ja swój pierwszy kontakt z wódką zaliczyłam tacie na kolanach. z papierosem też.
Od zawsze (to znaczy od kiedy pamiętam) jak było do obiadu wino, to, jesli tylko chciałam, dostawałam także, w dorosłym kieliszku, rozcieńczone wodą mineralną.

Alkohol nigdy mi nie imponował, jabole nigdy mi nie smakowały, przyjemności z picia czystej wódy też dostrzec nie potrafię.

Tak jak Rozterka, zaliczyłam sporo latek rockandrollowego życia na trzeźwo. Koncerty, imprezy, granie w kapeli, picie piwa (bo ja piwofilna jestem) bez zgonów, torsji i zaników pamięci. Po co to komu i jaką przyjemność daje?

Ogólnie moja teoria jest taka, że alkohol jest tylko dodatkiem do imprezy.
Alkohol bez imprezy jest bez sensu, ale impreza bez alkoholu może mieć sens.

A kaca nie ma się od picia, tylko od niezdrowych okoliczności albo złego sposobu picia.

Cytat:
Napisane przez mskladaczek Pokaż wiadomość
Sabbath, masz racje
Madre i bardzo prawdziwe jest to, co napisalas.
Dziękuję Ci bardzo.

Ja jestem człowiekiem raczej bez złudzeń.
I tym bardziej kocham ten realny świat.

Cytat:
Napisane przez tulipanka Pokaż wiadomość
Jak ja mam się uczyć, kiedy ten Smok mi przeszkadza?
No nie wiem... W świetle wątkowej dyskusji nasuwa mi się, że mogłabyś upić go do nieprzytomności smołą...
Pamietacie, co Pratchett pisał o skomplikowanej przemianie materii smoków? Normalnie padłam przy tym fragmencie!


Cytat:
Napisane przez Różowy Strachulec Pokaż wiadomość
Co się dzieje? Można jakoś pomóc?

Ja płaczę od pół godziny i właśnie mnie TŻ opierniczył że mam nie płakac bez sensu A ja się po prostu muszę wypłakać, pozbyć się niepewności i strachu, nie robiąc sobie przy tym nic złego
Strachulcu - umiejętność płakania to wielka rzecz. To taki system emocjonalnego samooczyszczania organizmu.
Dopiero kiedy przestajesz potrafic płakać, pora zacząc się zastanawiac nad sobą...

Będzie lepiej.

Cytat:
Napisane przez dreamer4 Pokaż wiadomość
To dziś nie tylko ja mam zły i smutny dzień. Miłej nocki kochani.
Dreamer, smutny dzień każdemu się raz na jakiś czas zdarza. Ty masz już swój "odbębniony" i teraz kolej na weselsze. Obiecuję.


Mnie się poprawiło już.
Nie ma mojej marudzącej księżniczkowej kupki nieszczęścia i spokojnie sama sobie wszystko robię, jak chcę.

Dziś moje biedactwo dzwoniło i żaliło się, że okropnie w tej Irlandii wilgotno i że katarek złapało, że jedzonko niesmaczne, krewetki tłuste, że rano musi wstać wczesnie, bo na wycieczkę jadą, że do pubów każą mu chodzić, piwo pić...
To straszne, naprawdę.

Edytowane przez Sabbath
Czas edycji: 2007-11-29 o 03:01
Sabbath jest offline Zgłoś do moderatora