Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Skąd pewność?
Podgląd pojedynczej wiadomości

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2009-04-07, 13:38   #12
marcela23
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 439
Dot.: Skąd pewność?

kiedy wyjeżdżałam na studia, byliśmy parą z 2-letnim stażem. szczerze mówiąc nie wierzyłam, że ten związek przetrwa. a jednak. i wcale się nie czuję nieszczęśliwa z tego powodu.

nie wspomniałam jeszcze o jednej, być może ważnej, kwestii. kiedy jesteśmy razem, blisko, po prostu cieszymy się sobą, jest fajnie. nie zadręczam się takimi myślami. one przychodzą, kiedy dzielą nas kilometry.

nie raz zadawałam sobie to pytanie: czy to miłość, czy przyzwyczajenie. wiem, że go kocham, bardzo. tylko czasami mam wrażenie, że to inny rodzaj miłości. że kocham go jak brata lub przyjaciela, a nie jak faceta. z drugiej jednak strony podoba mi się fizycznie, pociąga mnie i jestem o niego zazdrosna. nie wiem więc, czy jedno drugiego nie wyklucza.
natomiast czasami mam wrażenie, że jestem od niego uzależniona. przez te ponad 5 lat związku nie było chyba dnia, w ciągu którego nie kontaktowali byśmy się w jakikolwiek sposób. a kiedy jesteśmy blisko, wymagam od niego, by spędzał ze mną każdą wolną chwilę. czasem się nawet o to kłócimy, bo tż ma hobby, któremu poświęca trochę czasu i czasem niestety przegrywam - ja swojego nie mam, więc nie zawsze potrafię to zrozumieć.

co więcej - zawsze byłam bardzo samodzielna i niezależna. dopóki nie pojawił się tż. czasami się wręcz obrażał, że jestem taka zosia samosia i nie pozwolę się w niczym wyręczyć, a on czuje się przez to niepotrzebny. zaczęłam więc pozwalać, do tego stopnia, że tak mnie rozpieścił, że teraz to już mi się nie chce nic. nawet nie chce mi się znaleźć pracy, choć mam taką możliwość, bo po co, skoro tż wspomoże mnie finansowo, jeśli będę potrzebować. jestem tym przerażona, bo zawsze byłam ambitną dziewczyną, a teraz po pierwsze nie mam motywacji, po drugie straciłam wiarę w siebie, bo za co bym się nie zabrała, okazuje się, że tż jest w tym lepszy (nawet w sprzedaży kosmetyków, sic!).
sam już zaczyna zauważać, że trochę za daleko to zaszło i sugeruje mi, żebym może coś ze sobą zrobiła, czymś się zajęła. nawet sam zaczął szukać mi hobby. i nawet znalazł, ale co z tego, skoro samej mi się nie chciało, więc mi towarzyszył i okazało się, że i w tym jest lepszy i nie nadążam za nim ... oczywiście tż nie popisuje się, ani nie wywyższa - wręcz przeciwnie, zawsze chwali wszystkie moje postępy i jak dziecku wmawia mi, że byłam lepsza, ale ja już dzieckiem nie jestem i widzę ...

poza tym tż jest starszy. i czasami, nie wiem czy świadomie czy nie, traktuje mnie z góry. on zarabia na siebie od 18 roku życia, jest bardzo pracowity i samodzielny, ja od zawsze na utrzymaniu rodziców. czasami daje mi do zrozumienia, że niewiele jeszcze wiem o życiu i dowiem się, jak zacznę sama na siebie zarabiać. wiem, że często ma rację, ale mnie to drażni.

ale żeby było obiektywnie, muszę napisać, że to wszystko są moje odczucia. tż zawsze mi powtarza, że jest dumny, że ma taką mądrą narzeczoną, emocjonuje się każdym moim osiągnięciem, cieszy się z każdego kroku w przód zrobionego przeze mnie. docenia wszystkie moje starania, a kiedy dla niego gotuję, całuje mnie po rękach, aż mi czasem głupio.

nie wiem po co to wszystko tu piszę, ale czasem dobrze usłyszeć swoje własne myśli. i z każdym kolejny zdaniem jestem coraz bardziej przekonana, że to nie z nami jest problem, tylko ze mną, a wszystko to, co tu napisałam powinnam chyba powiedzieć dobremu psychologowi.

zanim wyjdę za mąż, chyba powinnam odbudować poczucie własnej wartości, które gdzieś się zapodziało, kiedy przyszła do mnie depresja.
marcela23 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując