Nie no niezły hardcore
Tylko pozazdrościć - że są takie wytrzymałe
Co do moich włosów... Mój naturalny kolor to ciepły, średni brąz. Pół roku temu zamarzył mi się, o zgrozo blond. O zgrozo, bo przecież mam bardzo ciemną oprawę oczu. Oczywiście - zaczęłam rozjaśniać na własną rękę, rozjaśniającym sprayem. Nie wiem ile razy je całe wypsikałam, kilkanaście na pewno - ich kolor zrobił się naprawdę niemożliwy to określenia, ni to jaśniutki brąz, ni to rudy, gdzieś tam błyskało na marchewkowo, złote nitki gdzie niegdzie, no naprawdę nie wiadomo. Włosy sztywne, wysuszone. Wyglądałam strasznie. Z płaczem poszłam do fryzjera zafarbować się na ciemny brąz.
Dwa razy farbowałam u fryzjera na ciemny brąz, który spłukiwał mi się po tygodniu-dwóch do rudego brązu. Naprawdę, nie mam nic przeciwko rudościom, są boskie, ale nie u mnie, i nie z moją cerą w chłodnym odcieniu.
W grudniu farbowałam sama w domu Londą, chyba ciemną czekoladą, 1,5 tygodnia temu ciemnym brązem Castinga.
W ciemnych włosach mi nieporównywalnie lepiej. (szczególnie w tych ciemniejszych niż naturalne). Wszystko byłoby super, jakby farby tak szybko mi się nie spłukiwały, i nie pojawiały się rude prześwity