Mnie dopadło zwątpienie filtrowe, jeszcze zanim zaczęłam je stosować
Jestem właśnie na etapie przyzwyczajania się do myśli, że muszę kupić filtr... I słabo mi się robi, jak czytam o smalcu, cieście, pobielaniu, kłaczkach, błyskach i świeceniach
W dodatku mam potwornie tłustą cerę, której nie matuje
nic (no dobra, skrobia daje radę na jakieś 3 godziny, ale to naprawdę max.). Po godzinie od nałożenia leciutkiego kremu nawilżającego, ba, matującego, moja buzia wygląda jak posmarowana olejem. W dodatku mam cerę trądzikową i skłonną do zapychania
Więc nie wiem, jak to będzie z tymi nieszczęsnymi filtrami
Najchętniej zapomniałabym o filtrach, ale kończę Retrin A, a zaczynam Acne-Derm, więc chyba muszę się do nich przyzwyczaić... Mój wybór padł na LRP Anthelios DP, ale skoro mówicie, że przy cieplej pogodzie buzia wygląda w nim fatalnie, to chyba się poważnie się nad nim zastanowię...
Odkąd tylko na BK przeczytalam o filtrach, miałam pełną świadomość tego, że nie będę wsmarowywać w buźkę przepisowej ilosci. I świadomość ta wywoływała u mnie wyrzuty sumienia... Po przeczytaniu tego wątku wyrzutów się pozbyłam...
Prepraszam, jeśli zrobię trochę OT, ale chciałabym o coś zapytać. Myślicie, że rozświetlający krem koloryzujący Avonu
SPF 20 jest lepszy niż nic??? Pytam, bo nie mam w domu innego filtra (no dobra, mam balsam Erisa SPF 12 i podkład Revlona Colorstay SPF 6
), a na zakup filtra "prawdziwego" nie będę miała pieniążków przez najbliższe 2 miesiące (jestem studentka niepracująca). Nie pasuje mi ten Avon, jak dla mnie jest za tłusty i za błyszczący, w dodatku wydaje mi się, że nie ma sensu się nim smarować, bo to, przepraszam, g*** a nie filtr, ale jeśli napiszecie, że lepsze to niż nic, będę się męczyć... I jeszcze jedno pytanko. Czy trójglicerydy na 26. pozycji w składzie mogą pozapychać? Czy prawdopodobieństwo jest raczej znikome?
Dziękuję z góry za odpowiedź i pozdrawiam