[magd00sinek]

Pozwolę sobie na co nieco o takich tatuażach "dla par" z innej strony.
M. był z nią 4 lata. W drugim roku związku wytatuował jej pseudonim na przedramieniu. Duży i widoczny.
A teraz ja żyję z tym widokiem. Z pytaniami "a co to znaczy?". Obrączkę łatwo zdjąć. TO zostaje.
Teraz planuje "mój" tatuaż. "Wybierz wzór i miejsce". Chyba chcę na tamtym. Żeby go nie oglądać. Z drugiej strony. To tak jakbym była po prostu jej następczynią.
Warto więc dobrze się zastanowić. Bo oczywiście kocham M. w całości, a więc jego przeszłość i jego przedramię także. Ale mimowolnie czasem myślę o niej, kiedy na to patrzę. A po co.
Co do samych pomysłów (ja też chcę sobie wytatuować coś "dla niego", i chyba też wolałabym, żeby te nasze tatuaże miały ze sobą związek).
Może coś nie tak bardzo wprost: data urodzenia tej drugiej osoby, data rozpoczęcia związku, inicjały, coś bardzo dla niej ważnego i charakterystycznego-M. myślał o skrzypcach-jestem skrzypaczką. Ewentualnie to czyjeś imię w obcym języku, choć dla mnie to już takie bardziej oklepane. Podoba mi się też pomysł sprzed kilku postów jakiegoś drobnego znaku typu kropka. Bo tatuaże typu "kocham cię", "na zawsze razem", czy po prostu "Kasia" są dla mnie nieco trywialne.