musiałam się jeszcze do tego cofnąć, bo.. mądrze prawisz
też jestem tego samego zdania. paznokcie powinno się wzmacniać nie tylko od zewnątrz, ale też od wewnątrz. i czasami wydaje mi się, że przesadzanie z odżywkami wzmacniającymi, utwardzającymi płytkę też na dobre nie wychodzi.. to są takie skrajności - płytka miękka jak papier źle, ale twarda jak kamień to też nie za dobrze (o wiele gorsze złamania, np. na mięsie, itp.)..
ja się wiele razy zastanawiałam nad swoimi paznokciami i doszłam do wniosku, że w największej mierze to zasługa genetyki, bo z mamą mamy bardzo podobne paznokcie - wąska, gruba i mocna płytka, a nasze podejście do pielęgnacji tak bardzo się różni w tej dziedzinie (u mnie to full pakiet - odżywka, oliwka, kremy i praktycznie cały czas pomalowane paznokcie, a u mojej mamy to tylko hurtowe ilości kremów do rąk i paznokcie malowane sporadycznie. a obie przecież sprzątamy w domu, myjemy gary, pierzemy
).. tak samo z włosami, to po niej mam grube i gęste kudły
tak samo może być, że jakaś osoba przez wiele lat będzie obgryzać paznokcie i przez to będzie miała trapezowaty kształt płytki, a druga osoba może nawet w ogóle nie obgryzać i będzie mieć taką płytkę, np. po ojcu
z genetyką się nie wygra.
a przyrost według mnie to sprawa drugorzędna, przecież i tak praktycznie cały czas mam pomalowane paznokcie, a pod nie nikt mi nie zagląda, więc.. przestałam się tym nawet przejmować, a dbam tak samo jak to robiłam wcześniej.