I to nas chyba najbardziej różni od mężczyzn
Otóż to
Mój jest po prostu "prawdziwym" facetem, w sensie, że jest silny (fizycznie i psychicznie), zna się na urządzeniach i ich naprawie, ma mocną głowę (do picia
), jest świetnym kierowcą, twardo stąpa po ziemi, wie czego chce i konsekwentnie do tego dąży, nie zna się na kosmetykach i używa tylko tego, co niezbędne (mydło, pasta do zębów, szampon i perfumy
), nie rozróżnia za bardzo kolorów (typu fuksja czy kobalt
), myli mu się spódnica z sukienką itp. itd., no i nie rozumie kobiet
(ale mi wyszła definicja "prawdziwego" mężczyzny
).
Żeby nie było - mój mąż nie jest bynajmniej moim wymarzonym mężczyzną i większość jego cech w pewnych sytuacjach jest zbawienna, w innych doprowadza mnie do szału. Biorąc pod uwagę, że ma trudny charakter i często jest po prostu wredny, raczej nie zasłużył na miano mojego ideału
.
Oczywiście o żadnej przemocy nie rozmawiamy, jakby kiedykolwiek na mnie rękę podniósł, to chyba już by wąchał kwiatki od spodu
, ale no, ten tego, bliżej mu do jaskiniowca niż romantyka
.