Teraz ja dodam coś od siebie.
Jeśli chodzi o podkłady, to jestem jak francuski pudelek. Marudzę, kręcę nosem, wiecznie szukam ideału. Obecnie mam cerę b. jasną, I fototyp, nie opalałam się od lat. Skóra raczej problematyczna, skłonna do wyprysków (choć obecnie dzięki Karin Herzog jest prawie idealnie), mieszana, w okresie jesienno-zimowym w stronę normalnej/suchej, w lecie typowa mieszana. Generalnie koszmar, jeśli akurat muszę kupić podkład.
Przetestowałam do tej pory wiele marek: Guerlain, Chanel, Ch. Dior, Bobbi Brown, Girgio Armani, Givenchy, YSL, EL i jeszcze pewnie parę innych.
Gdzie nie znajdziecie porcelany? U Chanel, Guerlain, EL
Jasne, ale nie porcelanowe: Dior, YSL, Givenchy (ten ostatni polecam, choć jak zawsze trzeba najpierw przetestować próbki)
Porcelanową laleczkę uzyskacie dzięki: G. Armani i Bobbi Brown
Co do Guerlain - nasza polska kolorówka nie przewiduje niczgo jaśniejszego, jak podajrze 12, ALE na rynku azjatyckim są dostępne jaśniejsze kolory. Ciężko zdobyć, ale znajdziecie porcelanę. Niestety, na własne ryzyko, w ciemno.
Co do właściwości i mojej subiektywnej oceny:
ARMANI - kolr 2, miałam/mam Maestro, Lasting Silk i ten w tubce/krem tonujący. Najlepiej wypadł Lasting Silk. Cudo, buzia jak laleczka, krycie super, ale można też zrobić leciutki makijaż (zalży ile podkładu się nałoży). Ale: kupa sylikonów, które mogą zapychać (z drugiej strony, gdzie ich teraz nie ma?), no i ta cena... Mimo wszystko najprawdopodobniej do niego wrócę tej jesieni/zimy. Starcza akurat na pół roku.
BOBBI BROWN - kolorek 0, choć też jest w sprzedaży 00 alabaster, ale nie próbowałam, bo z 5 lat temu jeszcze go nie widziałam w polskich drogeriach. Zerówka jes ok. Ale znowu podkłady gorsze... Ja oceniałam wycofany już long Lasting, ten bezolejowy, leciutki. Był genialny i wytzrymywał nawet ciężkie treningi na słońcu, gdzie pot się lał strumieniami.
ale już go ponoć nie ma i nie będzie. Z kolei inne podkłady tej marki mi nie podchodzą.
GUERLAIN - tylko w wersji kolorystycznej dla azjatek.
DIOR - za duzo różu w tej 100/001. Miałam różne podkłady. Nude, Forever, Pure Light (GENIALNY! Miał żółte tony, super!, oczywiście wycofali...), obecnie mam BB. No i patrzę w lustro. Utlenia się i ja widzę różnicę. Poztaje mi odłożyć go do następnego lata.
Givenchi - można spróbować, najpradę dobrej jakości podkład.
Cała reszta - beżowo-różowe maziaje. Mniej lub bardziej pasujące do mojej cery, ale na pewno się nie skuszę.
Podsumowując: jak nie boli Was wydanie tych 240 zł (lub 300) na Armaniego, to się nie zastanawiajcie.
Próbujcie też Bobbi. Wszystko zależy od skóry i potrzeb. Ale kolorystycznie to strzał w dziesiątkę dla bladolicych.
Uff!