Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - flirt z wykładowcą
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2012-09-25, 14:40   #23
ironiczna91
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: krk
Wiadomości: 137
Dot.: flirt z wykładowcą

Cytat:
Napisane przez velara Pokaż wiadomość
Ja bym go nie pytała, przynajmniej na razie, póki wiesz, że będziesz miała z nim zajęcia. Ale to ja
Ja chyba też tak zrobię... poobserwuję jeszcze co robi czy mu przejdzie czy nie... mi to jakoś nie przeszkadza, czasem jest miłe, a czasem przesadne... ale jakby troszkę się określił, a nie narażał mnie na żarty ze strony kumpli byłby lepiej...

co do tego dokuczania ze strony kumpli (wszystko na żarty, taka tam moja ekipa z roku, nie mam im za złe bo nie ma w tym nic obraźliwego, lubię się podroczyć) to kiedyś wyszło coś takiego, że ten wykładowca do nich, że mają mi dać spokój, że pewnie chcieliby taką atrakcyjną kobietę poderwać, ale w ten sposób tego nie zrobią i, że ja pewnie szukam kogoś o wiele bardziej poukładanego, jeśli nikogo nie mam i w ogóle szukam, przy czym dowiedział się, że nie mam, sama odbaknęłam, że jestem sama, a na takich jak ci z roku nie lecę, bo są tragiczni, nadają się tylko do zartów..

koleś jest śmieszny, puszcza mi oczka, albo wgapia mi się prosto w oczy na wykładach, czasami już nie wiem gdzie mam patrzeć, bo jakoś wpatrywanie się w jego oczy przychodzi mi cięzko i wreszcie spojrzę gdzieś indziej, a on ja nie wiem... jakby czytał mi coś w oczach... ost. np. pytał na poprawce jakąś laskę, a wgapiał się w moje oczy, centralnie, później pytał mnie, więc myślałam, że spojrzy na tamtą dziewczynę, a on nadal na mnie... jest miły itd., ale czasami się go boję, i to tylko dlatego, że jest wykładowcą i nie miałam takiej sytuacji... gdyby był jakimś poznanym przypadkowo facetem, nawet i starszym o tyle ile jest, ale poznanym w pracy, czy gdzieś na ulicy, imprezie etc., to co innego, a tak... nie wiem, czy nie spojrzę jakoś krzywo i nie uweźmie się na mnie np. na 2 roku za coś tam...

kiedyś była akcja z pakowaniem się na ten wyjazd... kilka dni, a on kazał spakować się w jedną torbę, jak zalecił mu kierowca, oczywiście, musiał mi dopiec, że szpileczki i inne ładne rzeczy mam zostawić w domu, bo przecież Proszęę Pani nalezy się spakowac w jedną walizkę, a my do teatru tam chodzić nie będziemy, a, że ja jestem bardzo atrakcyjną kobieta, która o siebie dba, pewnie zechcę zabrać nieco wiecej, on sie zgadza, ale tylko troszkę wiecej, zebym jednak się do autobusu zmiescila, polecil kolegom, ze oni i tak zabiorą tylko "skarpety, gacie i jakies tam kilka ubran", wiec wiecej miejsca na moje walizki... każdy inny ma się upchnąć w 1. torbę... wkurzyło mnie to, bo co, ja dostaje jakies chore przywileje, jestem jakas damulką, ktora bedzie popierdzielac w szpilach kilkanascie km na wyjezdzie terenowym? -.- powiedziałam mu coś " Pan Doktor to mnie chyba baaardzo nie lubi... ciągle mi Pan coś dopieka", a on na to " własnie dlatego, ze bardzo Cię lubię, gdybym nie lubił to bym nie zwracał takiej uwagi na Twoją osobę" o.O wtf?
pozniej akcja z autobusem, nikomu nie sprawdzał legitymacji (chociaż rzekomo regulamin nakzywał sprawdzenie ich), a mnie kazał wyjąć, a gdy ją wyszperałam uśmiechnął sie i powiedział, że mam ładne zdjęcie i chciał zobaczyć... klękajcie narody.. albo dokładniej sytuacja z tym, że zapraszał mnie do stolika do niego i drugiego doktorka [drugi zonaty i nie kreci z zadna ze studentek z tego co wiem, na cale szczescie]... spóźniłam sie pierwszego dnia wyjazdu na kolacje... przy stolikach zostało tylko miejsce u kumpli [tych co to mi dopiekają] i u doktorków, wiec odruchowo usiadłam z kumplami, przy czym narzekałam, że jeden kolega podsiadł mnie obok koleżanki, pozniej dostrzegłam wolne miejsce, wiec na nast dzien miałam zamiar sie usiasc do kumpeli, oznajmiłam to kolegom, ze nie beda mieli komu robic kolacji bo ide sie usiasc do kumpeli, na to facet, ze on rozumie, ze miejsce z kumplami moze mi sie nie podobac, bo oni maja dziwne poczucie humoru, ale albo ogarną się i będą sie zachowyać jak przystało, albo on będzie musiał ich ogarnąć, a poza tym to przecież [uwaga!!] może Pani usiąść z nami. takie miłe towarzystwo, usiądzie Pani do nas? Pan doktor [ten2.] się nie obrazi, a ja będę zaszczycony, oczywiście odmówiłam grzecznie, powiedziałam, ze tylko się z kolegami droczę i mi tu dobrze... ale co z tego, ze odmówiłam, jak facet siedział przy stoliku obok naszego i centralnie twarzą do mnie i wgapiał sie we mnie 6 dni przez wszystkie posiłki... o.O w ogóle pytał ciągle czy mi smakuje jedzenie, czy jestem zadowolona z wyjazdu, czy się najadłam, bo mam taką figurę, że hoho, jakbym na diecie była. rano wchodzę spóźniona na śniadanie, a ten do mnie ooooo, któż sie spóźnił, no ale niedziwne, taka piękna nowa fryzura o.O
kumple po prostu sikali z radości, że ów Pan Doktorek nie jest gejem i zakochał się we mnie... to jest jakis dramat, ja myślałam po prostu, że on mi się podoba, ja tego nie okazuję i nie okażę bo 1. nie wypada, bo to wykładowca, a 2. pewnie to tylko z mojej strony i tak sobie zostanie, a tu masz... on w jakis dziwny sposób cos do mnie zagaduje... nie wiem o co mu chodzi... I nie było by w tym nic, gdybym to tylko ja widziała, to, że on coś do mnie, uznałabym to za moje urojenia, bo on mi się podoba więc wiecie... ale to każdy widzi...

---------- Dopisano o 15:40 ---------- Poprzedni post napisano o 15:39 ----------

Cytat:
Napisane przez aga900 Pokaż wiadomość
A ten wykładowca wykłada może prawo? Tak tylko pytam, bo opis pasuje mi do jednego mojego byłego wykładowcy i po prostu zastanawiam się czy to czasem nie on ;p
nie, nie też taki młody? miałaś z nim jakąś styczność czy coś... ? może coś napiszesz...
ironiczna91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując