Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Mama zabiega o uwagę partnera
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2013-06-30, 18:06   #30
ZielonaGruszka
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 89
Dot.: Mama zabiega o uwagę partnera

Drogie Wizażanki,

Bardzo dziękuję za odpowiedzi w sprawie w jakiej został założony ten wątek.

Od ostatnich postów minęło trochę czasu. Wyprowadziłam się z rodzinnego domu (ładnie brzmi, choć nie był jak wiecie domem w którym było rodzinne ciepło). Decyzję tę podjęłam po 2 nieprzespanych nocach podczas których mama przychodziła do mojego pokoju i np. oglądała rzeczy ("oo to Ci chyba wyrzucę bo po co Ci to", "oo to dostałaś ode mnie więc jest w sumie moje") - nie wytrzymywałam już tego psychicznie. Gdy zaczęłam pakować rzeczy - mama powiedziała, że nie będę miała już gdzie wracać jakby co i jestem wyrodną córką a wszystkie walizki w domu są jej. Nie mogę wziąć ani jednej.
Czułam, że wszystko mnie już przerasta, wyłączyłam uczucia, chyba musiał wziąć górę rozsądek - nigdy nie będzie lepiej. Spakowałam rzeczy w kartony ze sklepu i następnego dnia przyjechał po mnie mój chłopak. Mama wykrzykiwała, że zaraz zadzwoni po straż miejską to wlepią mu mandat, bo stanął a jest na "obcych tablicach". Oczywiście tego nie zrobiła.

Dojechaliśmy do Warszawy. Zamieszkałam z dwiema przyjaciółkami (mieszkały wcześniej razem już 2 lata). Podzieliłyśmy się czynszem na 3 osoby. Przyjaciółki miały wyjechać do rodzinnych domów w sierpniu. Niestety sprawy rodzinne spowodowały, że jedna i druga muszą wrócić na wakacje do domów już teraz. Zostanę w mieszkaniu sama. Z tego względu, że umawiałyśmy się "na czynsz" inaczej - zaoferowały że będą płacić mi po 250 zł miesięcznie aby było mi na początku łatwiej. Czynsz który mi zostaje jest do opłacenia i nie martwi mnie na ten moment.

Mam stypendium, alimenty i sobie dorabiam. Mam też pewne oszczędności.

Dziewczyny miały mieszkać ze mną do sierpnia / września. Od września do tego mieszkania na ich miejsce miał wprowadzić się mój chłopak (w deklaracji akademika wpisał już, że zostaje w nim do września). Dostałam się jednak na wysoko płatny staż (1 miesiąc - wrzesień) na Uniwersytet Medyczny w mieście z którego pochodzę i powiedziałam o tym chłopakowi. Ucieszył się lecz zamieszkali byśmy razem od początku października.

W zeszłym tygodniu pojechałam do rodzinnego miasta gdzie też studiuję (ostatni rok, ostatnia sesja egzaminacyjna) na egzaminy. Nie miałam wstępu do domu choć zadzwoniłam do mamy i chciałam porozmawiać. Po chwili tylko zaczęła krzyczeć, ze mam się odczepić w cholerę itp. Zatrzymałam się w hostelu. Egzaminy zdałam bardzo dobrze.

Podczas pobytu pokłóciłam się z chłopakiem. Powiedział mi kilka słów, które mnie zabolały, chodziło o to, że mam zapomnieć o rodzinnym domu, ze skoro mi mama mówi że nie mam dokąd wracać to mam to olać raz na zawsze i żyć pełnią życia w Warszawie. Odpowiedziałam, że to dla mnie nadal trudne, że nie miał takiej sytuacji i mnie to najzwyczajniej w świecie boli. Obraził się bo odebrał to jako zarzut że mnie nie rozumie. Gdy wróciłam do Warszawy był chłodny ale porozmawialiśmy wieczorem o przykrej rozmowie telefonicznej. Powiedział, że ma już czasem dość tej całej mojej przeszłości i też tej naszej (jesteśmy razem 3 lata z przerwą), że wolałby czasem o niej zapomnieć. Następnego dnia była kiepska atmosfera między nami i chcieliśmy przegadać już wszystko by ją oczyścić, ale od słowa do słowa - powiedział, że ma już dość "rozkmin" i że czuje że się szarpiemy ze sobą.

Nie rozumiem tego, bo nie kłóciliśmy się do tej pory mocno. Były sprzeczki ale nikt nikomu nie powiedział czegoś bardzo przykrego i po trudniejszej rozmowie zawsze się przytuliliśmy i wszystko było w porządku.

Powiedział mi, że go nie doceniam, jestem za wrażliwa i smutna częściej niż zwykle, że ma obraz mnie którego nie chce mieć ("taka do przytulenia, uratowania") a on chce normalnie żyć, że chce dla mnie dobrze, zawsze mi pomoże ale nie widzi naszej przyszłości razem.

Przyjęłam to spokojnie, rozmawialiśmy dalej ale niestety powiedział mi tyle złego o mojej sobie że już nie miałam siły odpierać zarzutów czy przedstawiać swojego zdania. Pomilczeliśmy chwilę i nagle zapytał co robimy dalej aby nam się udało i jak to ponaprawiać.

Powiedziałam, że serce mi się rwie do niego, ale rozum mówi, że z takim jego podejściem to nie mam szans i to walka z wiatrakami i na ten moment nie bądźmy razem. Bardzo się zdziwił. Chciał mnie złapać za rękę i przytulić.

Przytuliłam go, podjechało metro, wsiadłam i odjechałam.

Wieczorem napisał jak się czuję i że do niego nie wszystko dociera, że powinniśmy cofnąć czas o te kilka godzin. Rano napisał że nie udało się nam w związku, ale wierzy że uda się nam osobno..

Wczoraj rozmawialiśmy i zaproponował aby odetchnąć tydzień i na spokojnie porozmawiać za tydzień.

Czuję się bardzo źle psychicznie. Zadzwoniłam do dobrych bliskich znajomych z rodzinnego miasta, ale cóż więcej mogą zrobić niż dać mi się wygadać?. Sama muszę sobie teraz radzić. Bez ojca, bez matki, bez chłopaka. Przyjaciółki wyjeżdżają jutro.

Zapisałam się na dwa szkolenia, kilka bezpłatnych warsztatów, planuję pisać do końca pracę magisterską ale czuję, że nie mam dla kogo istnieć.

Czy możecie napisać mi cokolwiek? Może byłyście w podobnej sytuacji?
Nie chcę się załamać, boję się że za kilka dni nie będę miała sił aby wstać z łóżka.

Nie wiem już na czym stoję. Czuję się sama jak palec.
ZielonaGruszka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując