Uwielbiam ten watek!!! Piszcie, piszcie dziewczyny.
Oto moja historia z fryzjerem-partaczem.
Mialam ladne mysie wloski, ale jako ze wiosenka za oknem poszlam na swoj pierwszy w zyciu balejaz. Pani powiedziala, ze bedzie mi ladnie w platynce. Polecila pasemka. Pomocnica nalozyla mi czepek gumowy na glowe i zaczela KLUC szydelkiem. Przez mikroskopijne dziurki dlubala i wyciagala dlugie do ramion wlosy. Bolalo, ale jako ze mialam wtedy 17 lat balam sie odezwac (teraz to bym sobie nie dala).
Nastepnie pani wlascicielka-partaczka nalozyla mi na glowe niebieski rozjasniacz, podejrzewam ze joanna, ale nie wiem... Z glowy zaczelo mi parowac o kilkunastu minutach, bylo tam pod ta folia goraco!!!! A ona mi na to, ze to normalne inaczej wyjda zolte jak nie bedzie goraco. Wiec siedzialam z tym czyms na glowie 1,5 godziny i podgrzewano mi to cos suszarka raz na jakis czas!!! Po zdjeciu czepka wlosy byly biale, z zielonym. Po zmieszaniu z moimi naturalnymi wygladalo to jak bialo, zielono, czarne szuwary!!!!! Do tego wymodelowala mi bombke na glowie z duza iloscia spreju i pianki, mnie 17 letniej dziewczynie, ktora nigdy nie farbowala sobie wlosow i nawet nie chodzila do fryzjera... Plakalam jak bobr cala droge do domu widzac swiecace na bialo wlosy w wystawach sklepow i innych szybach. W domu siostra sie poplakala jak mnie zobaczyla. Razem tak plakalysmy widzac jk absurdalnie wygladam.
Mama polszla do sklepu, kupila szmpon koloryzujacy z welli (o zgrozo!!!) ciemny blond no i wlosy wyszly czarne jak heban. Tego samego dnia
Acha , czy juz wspomnialam ze wlosy sie ciagnely jak guma i urywaly i ze na glowie mialam kilkadziesiat strupkow po kluciu mnie szydelkiem??????? Balam sie pani fryzjerki i zaplacilam za usluge... Co za katastrofa!!!!!!