[chimay]

W moim przypadku korektor Heleny Rubinstein to najgorzej wydane pieniadze wsrod chyba calej kolorowki jaka kupilam przez ostatnie 5 lat.
Mam najjasniejszy odcien 01 Light, ktory dobierano mi w w Sephorze. Konsultantka stwierdzila, ze poniewaz jestem blada, to 01 bedzie pasowac, dalam sie nim pomalowac, podziekowalam i poszlam robic zakupy w centrum handlowym. Po godzinie ocenilam efekt w lustrze w toalecie i wrocilam do Sephory kupic pelne opakowanie. I przez jakis miesiac bylam zadowolona.
W czym lezy problem? Ano w tym, ze w centrum handlowym i potem przez jakis czas uzywania ogladalam sie tylko w pomieszczeniach ze sztucznym, mocnym swiatlem. Ze dwa razy w tym czasie ktos sie mnie w pracy pytal, czy dobrze sie czuje, bo zle wygladam. W koncu zaczelam sie malowac w troche innym oswietleniu i efekt dawany przez odcien 01 w rzeczywistym swietle mnie przerazil: pobielanie, poszarzenie okolicy oka.

Probowalam przez jakis czas mieszac ten korektor z innym, troche ciemniejszym i cieplejszym, kupilam w tym celu chyba 4 inne korektory, ale efekt nigdy nie nie zadowalal i w ostatecznosci przerzucilam sie na tansze korektory w pedzelkach typu Missha Volume Brightening, Maybelline Instant Anti-Age, Paese Perfect Covering czy Eveline kryjaco-rozswietlajacy.

Co najlepsze trudno mi uchwycic aparatem ten chorobliwy efekt poszarzenia skory przez odcien 01. Wklejam zdjecie, gdzie nie widac tego az tak, jak ja to widze w lustrze w swietle dziennym, ale widac, ze idealnie to sie ten korektor nie stapia ze skora - nakladalam go przewaznie mini jajkami BB i Real Techniques. Zreszta w moim przypadku wydawanie kasy na wysopolkowe korektory jest bez sensu, bo workow nie przykryje nawet korektor za 1000 zl, juz lepiej odkladac te kase na operacje.