czesc Dziewczyny
jestem maniaczka koloru rozowego w kasetkach i puzderkach
nie wyobrazam sobie nie uzywac rozu. to kosmetyk, ktory biore nawet w najdalsze wojaze, make up bez zaznaczonych policzkow jest niepelny
moge zrezygnowac z podkladu ale z rozu nigdy.
zaczynalam od Burzuja i kultowego koloru Rose de Jaspe. potem pszyszla mania Clinique'owa - maczki, szachowncie, roze. wierna pozostalam tylko szachownicom i rozom
maczki
odejszly, z bolem serca no ale w koncu moja lazienka to nie muzeum - eksponatow mi nie trzeba
wrocilam tez do starego, dobrego Aglow ktorego pzobylam sie jakis czas temu ale w koncu uznalam, ze jest sliczny
obmacalam i przetestowalam wszystkie diorowe shimmery - nie moja bajka. doskonale za to czuje sie w paskowancach i podwojnym rozu w oblednym kolorze English Rose
dlugo chodzilam obojetnie kolo Benefitow, jednak ilez mozna? B. to najwspanialsze roze pod sloncem. przebijaja chyba ukochane szachowniczki
w zalacznikach moja
kulekcja rozowosci. brak na fotach jedynie oblednego PI [temu, kto stowrzyl to cudo moglabym dac nagrode
siakas ]
rozowa wish-lista jest. moze nie jakas bardzo dluga [raptem kilka pozycji] ale konkretna. no i do zrealizowania w najblizszym czasie