Jak poradzić sobie ze stratą - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-12-11, 22:56   #1
AlternatywnaKawa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 320

Jak poradzić sobie ze stratą


Zakładam ten wątek, ponieważ potrzebuję wsparcia. Może też rad jak wytrzymać ten czas... Otóż w październiku tak zupełnie z dnia na dzień mój dziadek zaczął czuć się bardzo źle. Najpierw pojawiły się duszności. Podejrzewano niewydolność krążeniowo-oddechową. Przez kilka dni był w domu, dostał leki, które miały ułatwić mu oddychanie. Podobno było to zapalenie płuc. Kilka dni później, gdy okazało się, że badania krwi są fatalne trafił do szpitala. Leżał na SORze kilka godzin, później przewieziono go do innego szpitala na nefrologię. Nikt nie poinformował nas czekających na korytarzu, a doskonale wiedzieli, że jesteśmy. Środek nocy, pojechałam tam z mamą. Akurat był w trakcie cewnikowania. Wyszła lekarka i powiedziała nam, że to nie żadne zapalenie płuc. Nerki przestały pracować i stąd jego stan. Powiedziała, że podejrzewają nowotwór. Pozwoliła nam go zobaczyć jak wywiozą go z sali, bo zabierali go na dializę. Widziałam go pierwszy raz odkąd zachorował i w ogóle nie przypominał człowieka, którego znałam i pamiętałam. Wiem, choroba zmienia. Pierwszy raz w życiu dostałam takiej histerii. Siedziałam pod tym szpitalem i wyłam jak dziecko. Nie spodziewałam się, że zobaczę praktycznie roślinkę... Następnego dnia było jeszcze gorzej. Pojechałam go odwiedzić, chciałam przy nim posiedzieć, potrzymać za rękę a w kółko słyszałam, że za jakie grzechy on ma tak kończyć, że przecież całe życie nikomu nic złego nie zrobił, że umiera. Mówiłam mu, że z tego wyjdzie, że nie on jeden choruje. Dla niego to było ciężkie. Ma 86 lat i to był jego pierwszy raz w szpitalu. Ba, on nawet u lekarza nigdy nie był. Wytrzymałam z nim na sali może z 5 minut i poprosiłam żeby mama do niego poszła. Nie dałam rady. Nie chciałam przy nim płakać. Kolejnym razem jak przyjechałam (kilka dni później) okazało się, że w nocy gorączkował i zaczął 'szaleć'. Musieli przypiąć go do łóżka. To był dla mnie taki traumatyczny widok, a w dodatku te jego błagania żebym mu to zdjęła i niezgadzające się na to pielęgniarki... Nie wytrzymałam, płakałam nad jego łóżkiem jak dziecko błagając żeby wytrzymał jeszcze kilka dni w tym szpitalu, obiecywałam, że niedługo wyjdzie. Rzeczywiście wyszedł jakiś tydzień później. Wtedy dowiedziałam się, że to już na pewno rak. A w domu było coraz gorzej, coraz mniej jadł, nie chciał pić. Teraz jest w takim stanie, że dostaje wyłącznie kroplówki. Nie da rady nawet przewrócić się z boku na bok. Z dnia na dzień jest w gorszym stanie. Dziś przyjął ostatnie namaszczenie.
Nie daję sobie z tym rady. Z jednej strony chcę żeby nie cierpiał. Wiem, że jak umrze to będzie dla niego niesamowita ulga. On sam już tego chce. Ale tak cholernie ciężko wyobrazić sobie, że go nie będzie. Mój chłopak bardzo mnie wspiera, ale on ma inne podejście. Tłumaczy mi, że powinnam się z tym pogodzić. Tylko, że ja chyba się pogodziłam. Wiem, że go nie będzie i wiem, że najprawdopodobniej stanie się to w najbliższych dniach. Ale właśnie ta niepewność jest najgorsza. Że nie zdążę do niego pojechać. Że nie zdążę się pożegnać. Że kolejny telefon mamy to będzie informacja, że go nie ma. Czuję się jak małe dziecko, które się zgubiło i tak cholernie potrzebuję żeby ktoś wziął mnie za rękę i pomógł przez to przejść.

Wybaczcie, że to takie długie, ale bardzo potrzebowałam się wygadać. Chociaż na moment jest mi lżej.
AlternatywnaKawa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-11, 23:25   #2
PaulinciaKWC
Zakorzenienie
 
Avatar PaulinciaKWC
 
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: garnek złota na końcu tęczy
Wiadomości: 60 422
Dot.: Jak poradzić sobie ze stratą

Cytat:
Napisane przez AlternatywnaKawa Pokaż wiadomość
Zakładam ten wątek, ponieważ potrzebuję wsparcia. Może też rad jak wytrzymać ten czas... Otóż w październiku tak zupełnie z dnia na dzień mój dziadek zaczął czuć się bardzo źle. Najpierw pojawiły się duszności. Podejrzewano niewydolność krążeniowo-oddechową. Przez kilka dni był w domu, dostał leki, które miały ułatwić mu oddychanie. Podobno było to zapalenie płuc. Kilka dni później, gdy okazało się, że badania krwi są fatalne trafił do szpitala. Leżał na SORze kilka godzin, później przewieziono go do innego szpitala na nefrologię. Nikt nie poinformował nas czekających na korytarzu, a doskonale wiedzieli, że jesteśmy. Środek nocy, pojechałam tam z mamą. Akurat był w trakcie cewnikowania. Wyszła lekarka i powiedziała nam, że to nie żadne zapalenie płuc. Nerki przestały pracować i stąd jego stan. Powiedziała, że podejrzewają nowotwór. Pozwoliła nam go zobaczyć jak wywiozą go z sali, bo zabierali go na dializę. Widziałam go pierwszy raz odkąd zachorował i w ogóle nie przypominał człowieka, którego znałam i pamiętałam. Wiem, choroba zmienia. Pierwszy raz w życiu dostałam takiej histerii. Siedziałam pod tym szpitalem i wyłam jak dziecko. Nie spodziewałam się, że zobaczę praktycznie roślinkę... Następnego dnia było jeszcze gorzej. Pojechałam go odwiedzić, chciałam przy nim posiedzieć, potrzymać za rękę a w kółko słyszałam, że za jakie grzechy on ma tak kończyć, że przecież całe życie nikomu nic złego nie zrobił, że umiera. Mówiłam mu, że z tego wyjdzie, że nie on jeden choruje. Dla niego to było ciężkie. Ma 86 lat i to był jego pierwszy raz w szpitalu. Ba, on nawet u lekarza nigdy nie był. Wytrzymałam z nim na sali może z 5 minut i poprosiłam żeby mama do niego poszła. Nie dałam rady. Nie chciałam przy nim płakać. Kolejnym razem jak przyjechałam (kilka dni później) okazało się, że w nocy gorączkował i zaczął 'szaleć'. Musieli przypiąć go do łóżka. To był dla mnie taki traumatyczny widok, a w dodatku te jego błagania żebym mu to zdjęła i niezgadzające się na to pielęgniarki... Nie wytrzymałam, płakałam nad jego łóżkiem jak dziecko błagając żeby wytrzymał jeszcze kilka dni w tym szpitalu, obiecywałam, że niedługo wyjdzie. Rzeczywiście wyszedł jakiś tydzień później. Wtedy dowiedziałam się, że to już na pewno rak. A w domu było coraz gorzej, coraz mniej jadł, nie chciał pić. Teraz jest w takim stanie, że dostaje wyłącznie kroplówki. Nie da rady nawet przewrócić się z boku na bok. Z dnia na dzień jest w gorszym stanie. Dziś przyjął ostatnie namaszczenie.
Nie daję sobie z tym rady. Z jednej strony chcę żeby nie cierpiał. Wiem, że jak umrze to będzie dla niego niesamowita ulga. On sam już tego chce. Ale tak cholernie ciężko wyobrazić sobie, że go nie będzie. Mój chłopak bardzo mnie wspiera, ale on ma inne podejście. Tłumaczy mi, że powinnam się z tym pogodzić. Tylko, że ja chyba się pogodziłam. Wiem, że go nie będzie i wiem, że najprawdopodobniej stanie się to w najbliższych dniach. Ale właśnie ta niepewność jest najgorsza. Że nie zdążę do niego pojechać. Że nie zdążę się pożegnać. Że kolejny telefon mamy to będzie informacja, że go nie ma. Czuję się jak małe dziecko, które się zgubiło i tak cholernie potrzebuję żeby ktoś wziął mnie za rękę i pomógł przez to przejść.

Wybaczcie, że to takie długie, ale bardzo potrzebowałam się wygadać. Chociaż na moment jest mi lżej.
Bardzo ci wspolczuje. Spedz z dziadkiem tyle czasu ile dasz rade i to chyba wszystko co mozesz zrobic.
__________________
Z tobą chcę oglądać rzeki, co samotnie płyną
Gwiazdy nad łąkami w środku lasu i jagód czarnych...
Tyranozaury
PaulinciaKWC jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-12, 01:02   #3
laisla
Zakorzenienie
 
Avatar laisla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 825
Dot.: Jak poradzić sobie ze stratą

Współczuję szczerze..Jedyne, co przychodzi mi do głowy to zasugerować Ci abyś była blisko najbliższych, mamy i innych osób, dla których to tak samo trudne przeżycie ponieważ tylko oni będą odczuwali ten czas podobnie jak Ty. Zawsze dla najbliższych takie momenty są chyba nawet trudniejsze niż dla chorego bo są bezsilni i tylko patrzą z boku. Pisz jeśli będziesz miała taką potrzebę
laisla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-12, 09:22   #4
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Jak poradzić sobie ze stratą

Rozumiem jak się czujesz.
Podobnie było z moim dziadkiem, tylko że on dłużej chorował. Może to zabrzmi okropnie, ale bardzo możliwe, że poczujesz się lepiej gdy nadejdzie ten moment i dziadek odejdzie. Nie będzie już niepewności, zastanawiania się, obawiania się telefonu. Przechodziłam to samo, ze śmiercią dziadka pogodziłam się zanim ona nastąpiła, bo tak jak u Ciebie, było wiadomo, że to nieuchronne.

Spróbuj myśleć, że dla dziadka to będzie ulga w cierpieniu, jeśli jesteś wierząca - że trafi w lepsze miejsce, że się przecież spotkacie kiedyś.
Szukaj oparcia w innych, pamiętaj, że nie jesteś sama. Masz rodzinę, mamę, chłopaka który Cię wspiera. Teraz przechodzisz najtrudniejszy okres, po którym będzie lepiej.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-12, 09:30   #5
2016070953
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 8 603
Dot.: Jak poradzić sobie ze stratą

Ważne że ma Cię kto wspierać w tym trudnym czasie. Czekanie na telefon jest straszne, ale do niczego nie prowadzi, bo postępując w ten sposób to można oszaleć i potem mieć poczucie że każdy telefon oznacza że coś się stało. Czasem mam ochotę wywalić swój telefon do rzeki właśnie dlatego.
2016070953 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-12, 10:48   #6
nuinek
Raczkowanie
 
Avatar nuinek
 
Zarejestrowany: 2013-04
Lokalizacja: W-wa
Wiadomości: 343
Dot.: Jak poradzić sobie ze stratą

moja babcia zmarła w wieku 97 lat. pewnego dnia się przewróciła, złamała biodro i od tego czasu leżała już w łóżku. były cewniki, kroplówki, jej strach przed śmiercią, płacz.. bardzo ciężko mi było przy niej siedzieć w tym czasie i przyznam, że bardzo mało siedziałam. byłam dużo młodsza. nie wiem co mną kierowało, ale do dziś żałuję, że mniej czasu z nią spędzałam, że nie byłam z nią przez cały okres 'umierania' i w ogóle mało miałam dla niej czasu. niestety czasu nie cofnę. minęło już prawie 7 lat a do teraz ciężko mi się z tym pogodzić. mam poczucie winy. dlatego bądź z dziadkiem jak się da najczęściej, trzymaj za rękę i po prostu bądź. to dla niego na pewno bardzo dużo znaczy bo na pewno się boi, jak każdy. obecność bliskich bardzo pomaga. ściskam Cię bardzo mocno!
nuinek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-13, 05:30   #7
Mijanou
Wizażowy Kot Igor
 
Avatar Mijanou
 
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 529
Dot.: Jak poradzić sobie ze stratą

Doskonale rozumiem, co czujesz w tej sytuacji. Niedawno straciłam Tatę po długiej, strasznej chorobie. Końcówka była potworna. Wiem też, co oznacza czekanie na telefon. Jak na wyrok, który jest nieunikniony.

Każdy człowiek przeżywa śmierć bliskich inaczej. Ja przeżyłam ogromną rozpacz, żal, że odszedł w sumie młody facet. Ale potem, dość szybko przyszła ulga, że ta męczarnia się dla niego zakończyła. Nastąpiło pogodzenie z sobą, z Bogiem i z losem. Została tęsknota, ale nie za Tatą w chorobie, lecz za Tatą mlodym, wysportowanym, przystojnym facetem. Taki był przed chorobą. Te wspomnienia i ta tęsknota nie boli. Jest nostalgiczna ale można się nawet uśmiechnąć do tych dobrych wspomnień.

Co Ci radzić? Bądź z Dziadkiem jak najczęściej możesz. Nawet, jeśli nie będzie w pełni świadomy-będzie czuć Twoją obecność przy nim. Po każdej takiej wizycie możesz wyć, ale pamiętaj, że tak, jak Dziadek zawsze był dla Ciebie tak teraz Ty jesteś dla niego. Potrzebujesz wsparcia, ale i Ty musisz być teraz wsparciem dla swojej Mamy i ta myśl doda Ci sił. I to takich, o jakie nigdy byś siebie nie podejrzewała (sama się dziwiłam, że tę siłę mam, że daję Mamie wsparcie). Szukaj wsparcia u rodziny i przyjaciół. Oni są teraz bardzo ważni. Dobrze, że masz przy sobie faceta, który Cię kocha. I nawet jeśli nie rozumie w pełni, co Ty przeżywasz- zawsze przytuli i doda sił swoją obecnością. Ja niestety tego nie miałam, choć bardzo pragnęłam, żeby wtedy był. Ale to już było niemożliwe.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know?



Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209


Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw

No pasaran!
mikroREKLAMA
Spełnione marzenia
Pragniesz szybkiej i radykalnej zmiany? Najwyższa światowa klasa włosów dziewiczych. Najlepsze z natury,.

Ta reklama pokazywana jest pod 17 529 postami tego użytkownika na forum. Jak założyć taką reklamę? (klik!)
Mijanou jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-12-13 06:30:47


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 04:56.