Lubicie sprzątać?

[mariamalaria]

Napisane przez NADIA29

ja nie znoszę bałaganu i tak jak moja poprzedniczka lubię sprzątać ale tylko swój dom

Nie lubię sprzątania i porządek w domu nie jest dla mnie najwyższym priorytetem. Dla mojego faceta na szczęście tez nie. Przyznam się, że osoby, które lubią sprzątać i wręcz uważają to za hobby mam za raczej nieciekawych ludzi. Bo jest przecież tyle ciekawszych rzeczy od upartego jeżdżenia na szmacie. Mam ich jednak za kury domowe niezależnie od płci.

[I ona]

Napisane przez AgAwA00

Witam was z gory przepraszam jak ponylilam dzial jeszcze nie do konca ogarniam to forum😜Lubicie sprzatac w domu ktora czesc mieszkania najbardziej lubicie i czy robicie to na biezaco??pozdrawiam wizazanki

Nie lubię, ale lubie porządek. Niestety to się kłóci. Sprzątanie to dla mnie wyczyn

[_Angelina_]

Uwielbiam sprzątać i prać. Niesamowicie mnie to relaksuje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[QueenOfHearts]

Napisane przez AgAwA00

Witam was z gory przepraszam jak ponylilam dzial jeszcze nie do konca ogarniam to forum😜Lubicie sprzatac w domu ktora czesc mieszkania najbardziej lubicie i czy robicie to na biezaco??pozdrawiam wizazanki

Lubię estetyczne i czyste wnętrza.
Na razie nie mam sprzątaczki, więc aby żyć w przyjemnym wnętrzu, sprzątam mieszkanie na bieżąco

[AnaW77]

Może nie że lubię sprzątać ale porządek lubię

[agnefis]

Też nie lubię sprzątać, ale mieć posprzątane - owszem. Dlatego raz na jakiś czas się zmuszam do sprzątania, zanim zrobi się jeszcze większy bałagan (bo im gorzej, tym trudniej mi się zabrać za to).

[perski]

Ja nie lubię sprzątać ale moja mnie goni jak szalona dlatego mamy zawsze porządek w domu. Ona trochę pedantyczna...
Za to zawsze dywany mamy czyste bo pralnię prowadzę.

Pozdrawiam

[sinoom]

Jest mi trudno zmobilizować się do sprzątania, ale jak już zacznę to lubię Najbardziej chyba lubię sprzątać łazienkę, za to nienawidzę wycierać kurzu i odkurzać

[schabY]

do sprzatania zzona zatrudnilismy ukrainke -ona ma co do gara wlozyc a my czas dla siebie

[Aimee_J]

Sprzątanie to moje życiowe powołanie. Rzuciłam pracę w IT, żeby się tym zająć na pełen etat.

A tak poważnie. Nienawidzę. Po prostu nienawidzę. I to do tego stopnia, że mąż, jeśli nie ma w planach mi pomóc z jakiegoś powodu, to powinien się przynajmniej wynieść z mieszkania, bo chcę go zabić. Ale jeszcze bardziej chcę go zabić, gdy go nie ma, więc nie ma dobrego rozwiązania.
Niestety nie mam genu perfekcyjnej pani domu. Lubię za to porządek czystość, a ktoś to musi robić. Niestety głównie ja :P Więc wyznaczam sobie jeden dzień w tygodniu kiedy latam na szmacie robiąć generalny porządek, a przez resztę czasu tylko go utrzymuję. Jak widzę kobiety, które mają rozpisane grafiki w stylu 'co dziennie po trochu', to je podziwiam. Próbowałam, chodziłam wkurzona dzień w dzień

[mariamalaria]

A czemu głównie ty? To tylko twój dom?

[Aimee_J]

Nie. Ale tryb mojej pracy i tryb pracy TŻeta powoduje, że większość obowiązków domowych robię ja. W tym sprzątanie.
Pracuję zmianowo, po 12h wliczając w to święta i weekendy, również na noc. On z kolei od poniedziałku do piątku po 8h, w tradycyjny sposób. W praktyce, mimo że oboje mamy tyle samo godzin miesięcznie do wypracowania, to ja mam przez to więcej wolnych dni niż on. Dla mnie to trochę bezsensu bezczynnie siedzieć cały dzień jak księżniczka i czekać aż on wróci koło 17 z pracy, żeby dopiero wtedy posprzątać. Po pierwsze: nie mogę się skupić na odpoczynku, gdy wiszą nade mną jeszcze obowiązki domowe, wszystko jedno czy wykonywane samodzielnie, czy wspólnie. Po drugie: o tej porze to preferuję już wrzucić naczynia po obiedzie do zmywarki i usiąść sobie z herbatą i książką niż latać na szmacie. Ponad to TŻet robi generalny remont mojego samochodu i bardzo często po powrocie do domu i zjedzeniu obiadu idzie do warsztatu, gdzie siedzi nad nim do późna.
Nie jest tak, ze on w ogóle nic nie robi, ale mając na uwadze powyższe, to głównie ja zajmuję się domem. Chociaż odkurzania i mycia podłóg się nie tykam. To jego obowiązek, a ja co najwyżej co jakiś czas lituję się nad białymi płytkami w kuchni i nad niczym więcej. Kupił sobie wypasiony odkurzacz, to niech odkurza

[ruda_beksa]

To zależy co. Lubię☠sprzątanie w łazience, mycie☠okien, luster. Polerować rzeczy z miedzi albo brązu to potrafię nawet tak dla relaksu, jak wariatka

Ale codzienne odkurzanie, układanie betów, gonienie z mopem, gary... nie lubię I do tego mam psa i kota, więc dochodzi do tego walka z kłakami. Chciałabym mieć panią☠do pomocy ale mam kompleks że będzie myślała że jest ze mnie flejtuch...

[EwkaRoss]

Kiedyś nie lubiłam. Teraz powiedzmy lubię bardziejInne rzeczy jednak lubię jeszcze bardziej więc szkoda mi czasu na sprzątanie częste. Mam taki systemdrazu zmywam.odkładam rzeczy na miejsce, ściele odrazu jak wstanę łóżko a większe sprzątanie typu kurze, odkurzanie itp w każdą sobotę rano z partnerem aby było szybciej i w końcu on ze mną mieszka więc równouprawnienie i tym sposobem zachowuję porządek i nie marnuję czasu kosztem fajniejszych rzeczy.

[esterawawa]

Nie zawsze, czasami wolę mieć chwilę dla siebie. Ale nie chciałabym też mieszkać w zbyt brudnym mieszkaniu. Mam kota i te jego kłaki chyba doprowadziłyby mnie do uduszenia

[Azhaar]

Napisane przez ruda_beksa

To zależy co. Lubię☠sprzątanie w łazience, mycie☠okien, luster. Polerować rzeczy z miedzi albo brązu to potrafię nawet tak dla relaksu, jak wariatka

Ale codzienne odkurzanie, układanie betów, gonienie z mopem, gary... nie lubię I do tego mam psa i kota, więc dochodzi do tego walka z kłakami. Chciałabym mieć panią☠do pomocy ale mam kompleks że będzie myślała że jest ze mnie flejtuch...

Jest różnica między lubieniem sprzątania, a sprzątaniem często.

Mialam współlokatora, który lubi sprzątanie, to znaczy sama czynność go relaksuje i daje satysfakcję, co nie zmienia faktu, że odkurza mieszkanie może raz na tydzień.

Ja trochę tez nie rozumiem tego podniecania się tym sprzątaniem. W czym jest problem? Dobra, jak masz zwierzaki i dzieci, to pewnie sprzątasz częściej. Ale jak się nie ma, to odkurzanie raz w tygodniu i lekkie ogarnięcie łazienki to nie jest mission impossible. Nie chodzę w brudnych butach po mieszkaniu wiec nie czuję potrzeby mycia podłogi częściej niż może raz na pół roku. Jem głownie na mieście, a naczynia które sporadycznie się pojawiają, wrzucam do zmywarki lub zmywam od razu po jedzeniu, to jest zwyczajnie nawyk. Czasami zrobię porządek w szafkach, umyję lodówkę, umyję okna, ale to litości, chyba nie robi się co tydzień.

Nauczyłam się już też, by tak urządzać mieszkanie, by jak mieć jak najmniej wolnostojących rzeczy, które trzeba czyścić, wycierać albo przestawiać, by odkurzyć podłogę. Może byłoby wtedy ładniej, ale sorry, nie mam czasu na utrzymywanie takiego mieszkania. Jak przypomnę sobie mieszkanie moich rodziców z tysiącami jakiś figurek, obrazów i innych bzdetów, które trzeba była co tydzień czyścić, to żyć się odechciewa

[maggma83]

Ja nawet lubiłam sprzątać, bo to mi dawało takie złudne wrażenie panowania nad swoim domem. No ale to wszystko się sprawdziło do czasu jak się nie pojawiły dzieci teraz to jest never ending story i chociaż uczę obydwoje żeby odkładali zabawki na miejsce i nie bałaganili za bardzo, ale wystarczy że odwrócę wzrok i w ciągu kilku sekund jest sajgon. Pozostaje chyba przywyknąć

[Versace_89]

Sprzątać nawet lubię, ale co do prania to już nie.

[I ona]

Napisane przez Versace_89

Sprzątać nawet lubię, ale co do prania to już nie.

Ja odwrotnie. Pranie mogę robić non stop, a inne sprzątanie to masakra.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[micha_w]

Ja lubię sprzątać aż robię to obsesyjnie. Mąż kupił mi ostatnio automatyczny odkurzacz żebym miała dla niego więcej czasu. Bardzo pomaga taki gadżet