Odpieluszkowe Zapalenie Mózgu cz. V

[Nightmare666]

"Wątek stworzony po to by dzielić się zasłyszanymi i zaobserwowanymi nieodpowiedzialnymi zachowaniami rodziców względem ich dzieci. Nie chodzi tutaj o hejtowanie matek, ojców, macierzyństwa, bycia rodzicem itp., a o sytuacje, w których rodzice podchodzą bardzo nieodpowiedzialnie/bezmyślnie/bezrefleksyjnie/niekonsekwentnie do opieki i wychowania dziecka."
Instrukcja obsługi wątku napisana przez takasobie93
Poprzednia część: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=896646

[mary_poppins]

Wiem, że to temat szeroko wałkowany i nie robi już na nikim wrażenia, ale do szewskiej pasji doprowadza mnie dzisiaj widok rodzin z dziećmi na spacerach. Dorośli w krótkim rękawie, pot cieknie po dupie, a dzieci w kurtkach i czapkach I naciągają te czapki dzieciom na uszy, a dzieci czerwone i mokre na buziach, bo żar się lał z nieba dzisiaj w mieście. Niewiele rzeczy mnie tak oslabia jak to.

[MonikaFaustyna]

Niedawno wróciliśmy z zoo. Cała nasza 4 ubrana bardzo lekko, zero kurtek, tylko dzieciaki miały czapki z daszkiem (młodszy od razu zdjął i chciał swoją jeść ). Jak zobaczyłam rodziców ubranych jak my a dzieciaczka w spacerówce ubranego w puchówkę i czapę, to mi się smutno zrobiło. Nie był to odosobniony przypadek. Mąż do mnie oczywiście, że co się czepiam, skoro to nie moje dzieci. Dodam, że córka ma lat 5 a młodszy 9 miesięcy. Nie rozumiem i nie zrozumiem ubierania dzieci jak na Sybir, gdy samemu jest się ubranym jak na Hawaje.

[ridja devojka]

Mi wczoraj (20 stopni) pani na ulicy zwróciła uwagę ze mojemu dziecku się bluzka pociągnęła i ma plecy na wierzchu

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

[MonikaFaustyna]

Napisane przez ridja devojka

Mi wczoraj (20 stopni) pani na ulicy zwróciła uwagę ze mojemu dziecku się bluzka pociągnęła i ma plecy na wierzchu

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока

Od razu by pewnie grypę, anginę, dżumę i inny tyfus by złapało :brzyda l: nie ma to tamto.

Tych ludzi z opatulonymi dzieciakami przy temp. minimum 20 stopni dziś widziałam tyle, że się zaczęłam zastanawiać, czy to ja nie jestem jakaś patologiczna .

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

A potem zdziwienie, że dziecko chore. Co oczywiście oznacza, że było za lekko ubrane, więc następnym razem jedna warstwa więcej.

[201803111829]

Ale starsze osoby też są pobierane jak w zimę. Kurtki (nie lekkie wiatrówki), szaliki, czapki. I smród jak stąd do Afryki

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Starsze osoby często mają słabsze krążenie i im faktycznie jest zimniej niż innym. (Przy czym zimniej nie oznacza oczywiście noszenie futra latem.)

[funk_you]

Też widziałam dzisiaj dzieciaka przegrzanego. Ubrany w polarowy kombinezon, czapka na głowie i nakryty kocem. Tak z auta go wysadzali.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[201803111829]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7250260 2]Starsze osoby często mają słabsze krążenie i im faktycznie jest zimniej niż innym. (Przy czym zimniej nie oznacza oczywiście noszenie futra latem.)[/QUOTE]
Zimniej, a 25 stopni i płaszcz puchowy? Xd

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

[I ona]

Też dzisiaj widziałam tak opatulone dziecko. Na szczęście jedno, reszta biegała po parku ubrana adekwatnie do pogody.
Najgorsze jest wtrącanie i pouczanie młodych matek przez starsze Panie. Takie wścibstwo to kompletny brak kultury.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

U nas też na szczęście większość dzieci ubrana odpowiednio. Ja żałowałam, że dziecku sandałów nie założyłam.

[kejtiCe]

Dzisiaj sama do Tz mówiłam, że dla mnie te przegrzewanie dzieci jest chore. My na krótkim rękawku, obok idzie mężczyzna w polarze a dziecko leży w spacerówce pod przykryciem, koc wystaje a na głowie czapka. No szkoda słów...

[I ona]

Myślę, że jeszcze wiele wiosen minie zanim się to w naszym społeczeństwie zmieni.

Wiecie ja sama byłam przegrzewana. Wiecznie naubierana, mówie już nawet o czasie jak chodziłam do szkoły, początkowe klasy. Ciepło już, a mi mama zimową kurtke ubierać kazała. Chodziłam pieszo lub później rowerem. Nawet jak rozpięłam kurtkę to plecy miewałam mokre! Normalnie się pociłam. Moja mama też zawsze zdziwiona, że ja taka chotowita. Myślę, że to z tego.

[_Bumblebee_]

Ja mam wrażenie, że w Polsce dużo ludzi ubiera siebie i ew. dzieci pod kalendarz, a nie pod pogodę. W sensie: kij z tym, że jest 25°C, przecież jest początek kwietnia, więc tak czy inaczej ciepłe spodnie, polar, czapka i rękawiczki.
Miałem kolegę w podstawówce, którego mama zawsze tak ubierała. Pamiętam jak dziś, gdy mniej więcej w połowie marca solidnie przygrzało słońce (tak minimum z 15°C) i wyszliśmy z kolegami pokopać piłkę. Wszyscy w wiosennych ubraniach, a ww. kolega twardo w jakichś traperach, puchowej kurtce, czapce, itd. Stał z boku boiska i się z nas naśmiewał, że jest zima, a my porozbierani jak debile.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[ridja devojka]

A ja nie wiem skąd się to bierze, ale szokujące, że Anglicy czy Skandynawowie ubierają się tak lekko i nie noszą ciągle czapek i jakoś nie umierają na przeziębienie ale jak się jest wychowanym to potem jednak chyba wpływa na odczuwanie zimna, i jak ktoś był całe dzieciństwo przegrzewany to potem chyba sam łatwiej czuje zimno.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Jest też np. tendencja do sprawdzania tego, czy dziecku jest zimno po rączkach. Plecy spocone, koszulka klei się do kurtki, ale jak rączki zimne, to trzeba dołożyć warstwę.

[Ka-Mila]

Widzę, że wszyscy wszoraj wynurzyli się z domu przy takiej pogodzie

My też z TŻ wybraliśmy się po parku Jordana w Krakowie ( no jest to całkiem spory park). Wszędzie biegające dzieci, jeżdżące na różnego typu wynalazkach, które co chwile nas taranowały a rodzice nie reagowali. Hitem była pani, która przy ścieżce (takiej na środku) ściągnęła gatki swojemu synkowi (na moje oko jakieś 5 lat) on wypiął się pupą do niej (na pieska, ale z pupą wyrzej niż głową) ona tam zajrzała i krzyknęła do swojej matki, kóra stała obok na tej ścieżce:
- Nieee! Nic nie było, widocznie mu się zdawało, że coś ma!
- Ej co on robi? - pyta babcia
<chłopczyk podskakuje i grzebie sobie w pupie>
- A nic! Musiał sobie palec w dupe wsadzić by zobaczyć czy napewno nic tam nie ma hłe hłe hłe! - odkrzykuje mama chłopaca do stojącej 1,5m dalej matki

A więc wzbogaceni taką informacją wzięliśmy z tego parku nogi za pas

[Luba]

Wroce jeszcze na chwile do koncowki poprzedniej czesci

Ja nie wiem gdzie w moim wpisie ktos przeczytal, ze "jesli my tak robilismy to i teraz niech dzieci sie tak bawia".
Po prostu wspomnienia mnie naszly, sprzed ponad 40 lat a nigdzie nie napisalam, ze teraz nalezy pozwolic itd. Wrecz przeciwnie, napisalam tam, ze teraz "wspolczuje moim owszesnym sasiadom".

Zdaje sobie sprawe z tego, ze czasy sie zmieniaja, wtedy mieszkalam w bloku gdzie doslownie w kazdym mieszkaniu mieszkalo co najmniej jedno dziecko. Nie przesadzam. Mlode miasto, mlodzi ludzie, ktorzy mieli dzieci. W calym moim bloku byly moze ze trzy malzenstwa bezdzietne. W calym bloku. Dlatego wiec nikt nie marudzil, ze dzieci sie bawia na klatce, odbijaja pilke o blok, skacza "w gume" itd. bo najczesciej rodzice byli zadowoleni, ze dzieci sie bawia i ich dzieci w tych zabawach uczestnicza.
Czasy sie zmieniaja, ludzie sie zmieniaja, dzietnosc maleje, dzieci nie bawia sie tak jak kiedys, sasiedzi nie siedza z kawa przed blokiem, albo nie naprawiaja wspolnie aut.
Dlatego prosze nie dopisywac sobie dziwnych wnioskow do mojej wypowiedzi i potraktowac ja tak jak byla napisana: jako wspomnienie

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Luba

Wroce jeszcze na chwile do koncowki poprzedniej czesci

Ja nie wiem gdzie w moim wpisie ktos przeczytal, ze "jesli my tak robilismy to i teraz niech dzieci sie tak bawia".
Po prostu wspomnienia mnie naszly, sprzed ponad 40 lat a nigdzie nie napisalam, ze teraz nalezy pozwolic itd. Wrecz przeciwnie, napisalam tam, ze teraz "wspolczuje moim owszesnym sasiadom".

Zdaje sobie sprawe z tego, ze czasy sie zmieniaja, wtedy mieszkalam w bloku gdzie doslownie w kazdym mieszkaniu mieszkalo co najmniej jedno dziecko. Nie przesadzam. Mlode miasto, mlodzi ludzie, ktorzy mieli dzieci. W calym moim bloku byly moze ze trzy malzenstwa bezdzietne. W calym bloku. Dlatego wiec nikt nie marudzil, ze dzieci sie bawia na klatce, odbijaja pilke o blok, skacza "w gume" itd. bo najczesciej rodzice byli zadowoleni, ze dzieci sie bawia i ich dzieci w tych zabawach uczestnicza.
Czasy sie zmieniaja, ludzie sie zmieniaja, dzietnosc maleje, dzieci nie bawia sie tak jak kiedys, sasiedzi nie siedza z kawa przed blokiem, albo nie naprawiaja wspolnie aut.
Dlatego prosze nie dopisywac sobie dziwnych wnioskow do mojej wypowiedzi i potraktowac ja tak jak byla napisana: jako wspomnienie

U nas było tak samo Moi rodzice dostali mieszkanie w tym bloku jakoś po ślubie i przed moim urodzeniem i 99% ludzi tam mieszkających było w podobnej sytuacji. Na 4 piętra po 3 mieszkania było pięcioro dzieci (ze mną) z jednej tylko klasy, druga grupa podobna wiekowo to były dzieci dwa lata od nas starsze.
Była tylko jedna para ludzi w innej sytuacji, byli to starsi ludzi i rzeczywiście oni mieli często jakieś pretensje, ale niekoniecznie w temacie dzieci, a raczej tak ogólnie, bo pan zachowywał się trochę podobnie jak Stanisław Anioł z pamiętnego serialu. Ale i oni mieli wnuki, które u nich czasami gościły i zachowaniem nie odbiegały od nas
A i ja szczerze mówiąc nie przypominam sobie, żebyśmy specjalnie na tej klatce ryczeli, raczej się ładnie bawiliśmy, a jedną z naszych ulubionych rozrywek było przeglądanie takich grubych katalogów z Niemiec
Wspominam z rozrzewnieniem, nawet Anioła.

Szczególnie, że teraz mieszkam wśród samych Aniołów.

[MonikaFaustyna]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;72522417]U nas było tak samo Moi rodzice dostali mieszkanie w tym bloku jakoś po ślubie i przed moim urodzeniem i 99% ludzi tam mieszkających było w podobnej sytuacji. Na 4 piętra po 3 mieszkania było pięcioro dzieci (ze mną) z jednej tylko klasy, druga grupa podobna wiekowo to były dzieci dwa lata od nas starsze.
Była tylko jedna para ludzi w innej sytuacji, byli to starsi ludzi i rzeczywiście oni mieli często jakieś pretensje, ale niekoniecznie w temacie dzieci, a raczej tak ogólnie, bo pan zachowywał się trochę podobnie jak Stanisław Anioł z pamiętnego serialu. Ale i oni mieli wnuki, które u nich czasami gościły i zachowaniem nie odbiegały od nas
A i ja szczerze mówiąc nie przypominam sobie, żebyśmy specjalnie na tej klatce ryczeli, raczej się ładnie bawiliśmy, a jedną z naszych ulubionych rozrywek było przeglądanie takich grubych katalogów z Niemiec
Wspominam z rozrzewnieniem, nawet Anioła.

Szczególnie, że teraz mieszkam wśród samych Aniołów.[/QUOTE]

Uwielbiałam katalogi "Quelle" . Tam były takie piękne zabawki, które chciałam mieć. Najlepiej WSZYSTKIE .

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez MonikaFaustyna

Uwielbiałam katalogi "Quelle" . Tam były takie piękne zabawki, które chciałam mieć. Najlepiej WSZYSTKIE .

My to przeglądałyśmy w wieku, kiedy interesował nas dział męski, pamiętam, że wybierałyśmy zawsze panów dla naszych nauczycielek

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Luba]

A wiecie, ze za czasow mojego wczesnego dziecinstwa byly takie polskie katalogi, nazywalo sie to jakos Dom Sprzedazy Wysylkowej i mozna bylo zamowic towary calkiem fajne. Uwielbialam ogladac te katalogi.

[eyo]

Napisane przez ridja devojka

A ja nie wiem skąd się to bierze, ale szokujące, że Anglicy czy Skandynawowie ubierają się tak lekko i nie noszą ciągle czapek i jakoś nie umierają na przeziębienie ale jak się jest wychowanym to potem jednak chyba wpływa na odczuwanie zimna, i jak ktoś był całe dzieciństwo przegrzewany to potem chyba sam łatwiej czuje zimno.

myślę, że coś w tym jest ja też byłam zawsze zapakowana jak na Sybir i całe życie marzłam, nawet jak już rodzice nie decydowali o tym w co się ubiorę to potrafiłam w wakacje przy pełnym słońcu śmigać w swetrach bo było mi faktycznie zimno - z dobre 10 lat się od tego odzwyczajałam powoli opatulając się w co raz mniejszą ilość warstw i przyznam, że po ogarnięciu tematu choruję o wiele rzadziej

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;72512352]Jest też np. tendencja do sprawdzania tego, czy dziecku jest zimno po rączkach. Plecy spocone, koszulka klei się do kurtki, ale jak rączki zimne, to trzeba dołożyć warstwę.[/QUOTE]

albo stópkach dramat

[Luba]

Dobra, jeszcze tylko wrzuce Wam reklame tych Domow Wysylkowych i zamilkne, bo watek nie o tym

Uwaga, momentami tresci tylko dla widzow doroslych

https://www.youtube.com/watch?v=hgFSFVNVUhQ

[invisible_01]

Napisane przez Luba

Wroce jeszcze na chwile do koncowki poprzedniej czesci

Ja nie wiem gdzie w moim wpisie ktos przeczytal, ze "jesli my tak robilismy to i teraz niech dzieci sie tak bawia".
Po prostu wspomnienia mnie naszly, sprzed ponad 40 lat a nigdzie nie napisalam, ze teraz nalezy pozwolic itd. Wrecz przeciwnie, napisalam tam, ze teraz "wspolczuje moim owszesnym sasiadom".

Zdaje sobie sprawe z tego, ze czasy sie zmieniaja, wtedy mieszkalam w bloku gdzie doslownie w kazdym mieszkaniu mieszkalo co najmniej jedno dziecko. Nie przesadzam. Mlode miasto, mlodzi ludzie, ktorzy mieli dzieci. W calym moim bloku byly moze ze trzy malzenstwa bezdzietne. W calym bloku. Dlatego wiec nikt nie marudzil, ze dzieci sie bawia na klatce, odbijaja pilke o blok, skacza "w gume" itd. bo najczesciej rodzice byli zadowoleni, ze dzieci sie bawia i ich dzieci w tych zabawach uczestnicza.
Czasy sie zmieniaja, ludzie sie zmieniaja, dzietnosc maleje, dzieci nie bawia sie tak jak kiedys, sasiedzi nie siedza z kawa przed blokiem, albo nie naprawiaja wspolnie aut.
Dlatego prosze nie dopisywac sobie dziwnych wnioskow do mojej wypowiedzi i potraktowac ja tak jak byla napisana: jako wspomnienie

Kiedyś właściwie każde małżeństwo miało dzieci i przede wszystkim na te dzieci decydowano się dużo szybciej - przynajmniej w moim rodzinnym miasteczku. Tam schemat był taki - kończyło się zawodówkę/szkołę średnią i szło do pracy w miejskich zakładach, brało się ślub, żeby dostać mieszkanie. 20-letnie małżeństwa wprowadzały się tam i dość szybko pojawiały się dzieci. Obecnie dzieci nie ma każdy, a nawet jeśli, to raczej nie w tak młodym wieku, więc choćby przez kilka pierwszych lat mieszkania mogą go denerwować bawiące się dzieciaki. Kiedyś tak jak pisze Luba - w każdym mieszkaniu było dziecko, więc nawet, jak rodzicom przeszkadzały piski czy odgłosy odbijanej od ściany piłki, to przymykali oko, bo w tej ferajnie bawiło się także ich dziecko.

[victorion]

@_Selina_
"Rozumiem, że sama zawsze ze schodów jako dziecko schodziłaś z gracją księżniczki? nie zdarzyło Ci się nigdy zeskoczyć, przeskoczyć kilku schodów?! "

Czym innym jest wychodząc na dwór zeskoczyć kilka schodków, a czym innym będąc 13letnim nastolatkiem skakać na to samo piętro co 2min (zbieganie + skok, wejście piętro wyżej, zbieganie + skok, wejście piętro wyżej) przez 1-2 h bez przerwy.

@Sutailje
"I jakoś nikomu nie przeszkadzało walenie piłki o ścianę bloku, czy głośne zabawy o zgrozo pod samymi oknami. To było zaâ˜â˜☠â˜â˜☠â˜â˜☠iste dzieciństwo."

Mnie uczono, że nie mam prawa niszczyć tego co nie jest moją własnością. Jakbym odbijała piłkę od drzwi garażu czy od ściany domu bardzo szybko rodzice zwróciliby mi uwagę, że w ten sposób wygina się drzwi/niszczy elewację i jest to niedopuszczalne zachowanie.

Rodzice wpoili mi szacunek do ludzi i przedmiotów, które należą do innych/do wszystkich, dzięki temu rozumiem, że ściana bloku nie jest od mazania sprayem a przystanek autobusowy od rozwalania. Niszczyć można tylko swoją własność.

Napisane przez _Bumblebee_

Ja mam wrażenie, że w Polsce dużo ludzi ubiera siebie i ew. dzieci pod kalendarz, a nie pod pogodę. W sensie: kij z tym, że jest 25°C, przecież jest początek kwietnia, więc tak czy inaczej ciepłe spodnie, polar, czapka i rękawiczki.
Miałem kolegę w podstawówce, którego mama zawsze tak ubierała. Pamiętam jak dziś, gdy mniej więcej w połowie marca solidnie przygrzało słońce (tak minimum z 15°C) i wyszliśmy z kolegami pokopać piłkę. Wszyscy w wiosennych ubraniach, a ww. kolega twardo w jakichś traperach, puchowej kurtce, czapce, itd. Stał z boku boiska i się z nas naśmiewał, że jest zima, a my porozbierani jak debile.

A od 1 listopada obowiązkowo zimówka

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Jeszcze w sklepie jestem w stanie zrozumieć (jeśli to jest 5 min po bułki), ale już, że ktoś jadąc zimą do pracy pociągiem/metrem/autobusem nagrzanym do 20stC przez 30-60 min twardo siedzi w zapiętej kurtce, zawinięty szalikiem z czapką na głowie to nie potrafię...

[871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84]

Victorion, jak już się do mnie odnosisz to może sprostuje trochę. Dzieciaki z naszej paczki też nie niszczyły niczego. I nie grały w piłkę non stop. To było sporadyczne i może czasem było tak, że sąsiedzi wyganiali nas żebyśmy szli gdzie indziej się bawić. Nie wiem, nie pamiętam. Pamiętam że były takie zabawy, były podchody, bieganie po pobliskich wsiach, kąpanie się w rzekach. Tak więc to że ktoś czasem od święta pokopał tę piłkę to na pewno nic nie poniszczył. Ten budynek stoi dalej i ma się całkiem dobrze. Z tego co pamiętam my nigdy nic nie niszczyliśmy, nie sprajowalismy. Teraz za to gdzie się nie obejrzę to poniszczone, zdewastowane. O śmieciach nie wspomnę - kwiat polskiej młodzieży tak się"bawi"

[dorris23]

jestem