2011-12-20, 06:07 | #61 | |
Komplikatorka
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 20 300
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Cytat:
__________________
"Sens zdarzeń pojawia się z opóźnieniem. Trzeba tylko przeczekać. To co dziś jest czystym cierpieniem, po czasie okazuje się przedsionkiem szczęścia i mądrości". |
|
2011-12-20, 11:21 | #62 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Bydgoszczy wiejskie okolice :)
Wiadomości: 1 326
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
No to tak. Do wetka jadę z nią pojutrze. Uważam, że będzie to świetna okazja, żeby poobserwować jej reakcje- miasto, autobus, obcy ludzie. Na pewno dużo się o niej dowiem podczas tego wypadu.
Tak tak, na wsi mieszkam. Wiecie co, obiektywnie patrząc to powinnam zrobić z niej agresora, bo tu ludzie do psów strzelają sportowo, otruwają jak im się coś nie podoba, nagabują normalnych ludzi, często wdzierając się do domów, kradną czy szczują swoje psy na inne (koleżanki pies zginął ZAGRYZIONY przez psa sąsiada, bo się założył o 5 dych, który wygra... ). Ale nie jestem tak krótkowzroczna, planuję stąd uciekać jak najszybciej, a wtedy z takim psem byłby klops, zakładając, że wcześniej by mnie nie zżarł Nie zgodzę się, że psy nie interpretują uczuć- każdy, którego miałam, w niefajnej sytuacji mnie obronił, choć nigdy nie uczyliśmy żadnego elementów obronnych. (nie wiem co w sobie mam, ale ludzie najchętniej by mnie rozszarpali, oskalpowali i sprzedali na mięso a znów psy za mną są i jednemu to nawet życie a na pewno zdrowie zawdzięczam- choć miałam z 9 lat i o wychowywaniu nie było mowy). Poza tym, dlaczego niepewny przewodnik nie nauczy niczego psa? Bo on to widzi i czuje i jeśli tylko nie jest tepy będzie wiedział, z kim ma do czynienia i na ile może sobie pozwolić. Co do sterylizacji, to na pewno to zrobię. Pomijając już szczeniaki- jeśli ostrzegają ludzie mądrzejsi ode mnie o zwiększonym ryzyku niektórych chorób, to coś w tym jest. Oczywiście nie słyszałam w swoim środowisku o jakimkolwiek przypadku np. Ropomacicza, ale bo to ktoś myśli, żeby psa badać? Ba, szczepić! A suki w wieku np 10 lat zdychają i nikogo to nie dziwi, bo przecież "to już stary pies". Porażka z tymi ludźmi wokół. Nie zamierzam być taka sama. Ach, przypomniało mi się jeszcze- nie była sunia szczepiona bo przecież niby za młoda. Oby to była prawda, bo jak nie to rozważe pójście na policję. Mam od babki smsy o tym psie i o ile nie zmieniła w 5 dni numeru to mógłby to być jakiś dowód, tak myślę.
__________________
Przeniosłam się na nowe konto |
2011-12-20, 11:32 | #63 | |
Komplikatorka
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 20 300
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Cytat:
__________________
"Sens zdarzeń pojawia się z opóźnieniem. Trzeba tylko przeczekać. To co dziś jest czystym cierpieniem, po czasie okazuje się przedsionkiem szczęścia i mądrości". |
|
2011-12-20, 11:48 | #64 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 701
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Szkoda słów
|
2011-12-20, 14:06 | #65 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 303
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Dagunia - ja po prostu mam takie zdanie. nie ma opcji, żeby moja suka zaszła w ciąże, ma skłoność do tycia, ciągle jest na light, mimo, że ma 1-2 godziny ruchu dziennie, jej waga się wacha, a dla psa z grupy molosów nadwaga to jest zabójcza rzecz - obciąża stawy, serce, dlatego wspólnie z weterynarzem zdecydowaliśmy, że póki co będziemy ją obserwować, jak waga się ustabilizuje to oczywiście, że ją wysterylizuję, jednak ona ma już 3 lata i nadal waga się wacha. w zeszłym roku zaczęły się problemy ze stawami, piszczała przy wstawaniu, był antybiotyk i prześwietlenie - dysplazji brak, weterynarz ocenił ją na A, ale dało mi to do myślenia. za to poprzedni weterynarz gorąco mnie zapewniał, że sterylka zawsze i wszędzie, zażyczył sobie 600 zł i spoko. z tym, że ja nie wyobrażam sobie nosić psa, który waży 50 kg na rękach, nawet na siku i mieszkając w domku, dlatego póki co czekam. nie mam zamiaru mieć szczeniaków, nie stosuję zastrzyków, pilnuję swojej suczki - w czasie cieczki non stop jest w domu, wychodzi ze mną nawet przed dom na siku, w razie jakby jakiś wsiowy Kajtek przeskoczył ogroczenie. w razie wpadki - jest sterylka aborcyjna lub zastrzyk ileśtam godzin po(taki jak dla ludzi).
nie jestem przeciwko sterylizacji, jeśli nie ma przeciwskazań to czemu nie, ale molosy mają skłonności do tycia, trzeba wziąć pod uwagę wszystkie za i przeciw. podobno dużo bardziej zmniejsza się ryzyko nowotworów narządów płciowych, ale nie spada do zera. mój drugi pies(ten adoptowany) jest wykastrowany, a właśnie pojawiło się u niego coś na kształt jądra - wet powierdział, że może to być jakieś patologiczne jądro, które przedtem mieszkało sobie w brzuszku i teraz stąpiło, lub nowotrwór(prawdopodobnie prostaty). naprawdę mam nadzieję, że to jajko, a nie nowotwór i gorąco na to liczę, ale ma też 2 małe guzki na brzuchu. za tydzień mamy operację i wszystko pójdzie do badania. no i u tego weterynarza(który zasugerował, żeby poczekać ze steryllką) będzie mnie to kosztować 300 zł, czyli 2 razy mniej. dostaliśmy promocję świąteczną i nic nie zapłaciliśmy za konsultację, bo i tak już zostawiliśmy w tym gabinecie małą fortunkę - pies trafił do nas w baardzo złym stanie, leczone miał oczy, uszy, których właściwe zdiagnozowanie trwało dobrych kilka miesięcy - zanim trafiliśmy na sensownego weterynarza, właśnie dlatego mam do niego zaufanie. piszę to w kontekście tego, że rzeczywiście w dużym stopniu kastracja eliminuje ryzyko nowotworu - bardzobardzo trudno było mi znaleźć na ten temat jakiekolwiek informacje, wet też był zdziwony. oczywiście autorka postu zrobi jak będzie chciała, ja uważam, że suka jest łatwiejsza do upilnowania niż pies, bo pies dostaje świra jak w okolicy pojawia się suczka w cieczce. nie jest to żadna filozofia, dla wygody można wysterylizować, ale biorąc pod uwagę, że pies jest niewiadomego pochodzenia - mogą pojawić się różne problemy zdrowotne, dlatego nie można takiej decyzji podejmować pochopnie. jak pies dorośnie to wszystko się okaże. nigdzie nie napisałam, że jestem przeciw kastracji, właściwie to jestem za bezwzględną sterylizacją np w schroniskach, lub na wsiach, gdzie ludzie nie pilnują psów i mnożą się bez pojęcia. pies wysterylizowany to nie jest pies niepełnowartościowy, ale trzeba mieć też swój rozum i nie proponować sterylizacji psom, które mogą być obciążone dysplazją, a tutaj nadwaga, a nawet właściwa waga kończy się kalectwem lub głodzeniem psa(dosłownie) do końca życia, wizytami i weta, czy aby nie przytył, i układaniem sobie życia pod psa, tak, żeby miał oodpowiednią dawkę ruchu, a jednocześnie nie obciążał stawów. jak mój pies utrzyma prawidłową wagę to napewno go wysterylizuję i do tego dąże. mój poprzedni pies (jamnik) odszedł właśnie przez nadwagę, miał otłuszczone serduszko, mimo, że przez swoje ostatnie lata jadł tylko i wyłącznie karmę light w odpowiednich dawkach.nowofundlandka za to modli się nad miską, chodzi na spacery - raz krótsze, raz dłuższe, w wakacje ma dostep do stawu, ma ogródek i koleżke do zabawy - jest gruba, albo chudnie i zaraz wraca do poprzedniej wagi. przed sterylizacją pies powinien być dorosły i jego stan powinien ocenić weterynarz. fajnie, że ktoś podjął się tematu i uświadomił Olivvke, że kastracja to wygodna rzecz(i ja wcale temu nie przeczę), ale wszystko ma dwie strony medalu. Edytowane przez karolaine Czas edycji: 2011-12-20 o 14:52 |
2011-12-20, 18:32 | #66 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 809
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Karolaine, zazdroszczę niufka wspaniałe psy
Olivekk i jak już po wizycie u weta? Sunia oswoiła się z nowym domem? socjalizuje się? Zastanawiam się teraz czy w przypadku każdej rasy okno socjalizacyjne zamyka się w odpowiednim wieku i później już nic nie da się zrobić z takim dzikuskiem, czy nie wszystkie rasy przechodzą to tak szybko jak np hovavarty (około 5-7 tygodnia)...?
__________________
Bloguję o perfumach: https://olfaktoryczna-swiatynia.blogspot.com/ *** ADOPT! SAVE A LIFE!
Life saved: 2 Milka Draka Dwie syberian husky |
2011-12-20, 19:51 | #67 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Bydgoszczy wiejskie okolice :)
Wiadomości: 1 326
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Cytat:
W domu jest ok, psiak jak każdy inny na dworze trochę niepewna, choć i tak w porównaniu z moim poprzednim psem jest odważna- lekkie pociągnięcie smyczą, wesołe "chodź!" i idzie tamten bał się odchodzić od domu- jednego dnia po 30 metrach stanął i ni hu hu żeby dalej poszedł, więc na drugi dzień trochę dalej, potem znowu i znowu. Jakiś czas trwało zanim ośmielił się i zaufał mi na tyle, że wszędzie za mną szedł. Byłam z nią w sklepie. Samochodów się nie boi, innych psów też nie. Zostawiłam ją i grzecznie czekała, ogólnie fajny, spokojny piesek ale ci ludzie- trzeba będzie popracować. Co prawda obyło się bez warczenia, ale czujna była i ogonek między nogami niestety. Nie wiem czego ona wcześniej doświadczyła wezmę do miasta wór smakołyków, na pewno ktoś się zgodzi mi pomóc i jej dać, pogłaskać itp. Co do Twojego pytania, to wydaje mi się, że prawie każde zwierzę da się "naprawić". Tylko u dorosłego na pewno o wiele dłużej to trwa. Niestety nie mam w tej kwestii doświadczenia bo uciekł mi ten biedak, którego przygarnęłam... Ciekawe co się z nim teraz dzieje... Aha, śmiać mi się chce bo już jestem jej przewodnikiem i nikogo innego nie słucha Niby mnie to cieszy, ale fajnie by było, gdybyśmy z Tżtem mieli u niej podobny szacunek. Myślicie, że da się to zrobić? Żeby dwóch osób pies słuchał? Bo tak myślę- niech trzeba będzie gdzieś z nią jechać, mnie długo nie ma w domu i co, trzeba będzie czekać aż wrócę bo pies nikomu innemu się nie da ogarnąć? Już to przerabiałam kłopotliwe, choć mile łechtające ego
__________________
Przeniosłam się na nowe konto |
|
2011-12-20, 20:36 | #68 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 303
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Cytat:
a co do pytania to chyba różnią się http://www.problemyzpsem.pl/art,35,s...warszawie.html tutaj jest, że np. u owczarków to około 35 dni, a u labladorów aż 72, także myślę, że da się gdzieś to znaleźć, ale raczej w jakiś specjalistycznych książkach/artykułach , ogólnie jeśli chodzi o socjalizację z człowiekiem to przyjmuje się 7-12 tygodni, a wcześniej jest 'psia socjalizacja', czyli jest on jakby 'niezapisaną kartką', 'nie ma własnego zdania'. ja wierzę, że wszystko da się wypracować z psem, ale później jest to już właściwie resocjalizacja - zastępowanie niechcianych zachowań, chcianymi. ja przez niemal 2 lata osiągnęłam to, że pies nie boi się podniesionej ręki, a jak rzuce patyk to za nim pobiegnie z radością, a wcześniej stał wystraszony i chyba myślał, że chciałam w niego rzucić, ale nie trafiłam. nie boi się krzyków. co do agresji względem ludzi to jest u mnie np. trudna do naprawienia, bo moi znajomi zwyczajnie boją się tak dużego psa, jak idę ulicą to większość przechodzi na drugą stronę, więc raczej nie zaczepiam ludzi prosząc o pomoc w socjalizacji, gdyby był mniejszy pewnie miałabym większe szanse. poza tym wielu wolontartuszy podejmuję się socjalizacji takich właśnie 'dzikusków', tym samym zwiększając ich szansę na dom. oczywiście jeśli pies jest zwyczajnie niebezpieczny, rzuca się na wszystkich po kolei to raczej terapia takiego psa jest niemożliwa, bo nikt się jej nie podejmie. ja miałam kontakt z jednym psem wyrwanym z lasu, który człowieka na oczy ponoć nie widział - uratowała go fundacja i mieliśmy go adoptować, znał super wszystkie komendy, był trochę wystraszony, ale myślę, że to wynik po prostu nowej sytuacji - także da się, ale czasem trwa to bardzo długo. szczeniak za to jest bardzo chłonny na wiedzę, pewnie tak jak dziecko, szybko uczy się zasad panujących w domu i jeśli jest to szkolenie pozytywne - też komend. napewno dużo łatwiej jest pracować ze szczeniakiem, którego charakter i reakcje jeszcze się kształtują, niż ze starszym psem, którego właściwie trzeba kształtować na nowo. także ja mam nadzieję, że rottek Olivki, ma dużą szansę być zrównoważonym, normalnym psem. no i trzymam kciki, żeby wet potwierdził, że z psem wszystko ok, jeśli chodzi o zdrowie. |
|
2011-12-20, 20:58 | #69 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Nad Morzem
Wiadomości: 730
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Dziewczynki dołączam do Was! Rottweilery kocham od kilku dobrych lat i marzy mi się suczka tej rasy. Wszędzie na ulicy dojrzę Rottka z odległości! Obecnie nie mam warunków aby zająć się szczeniaczkiem ale gromadzę informacje o ich charakterze, sposobie żywienia, hodowlach w pobliżu mojego miejsca zamieszkania itp. W razie wątpliwości będę się Was pytać. Czekam na relacje o Waszych psinkach
btw: wątek jest na plotkowym a nie powinien być na "wiZOOż"?
__________________
Edytowane przez kaskaj24 Czas edycji: 2011-12-20 o 21:02 |
2011-12-20, 22:03 | #70 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Bydgoszczy wiejskie okolice :)
Wiadomości: 1 326
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Założyłam na plotkowym, bo więcej osób tu zagląda, a zawsze można go podpiąć pod "ploteczki o rottkach"
Ło matko, mój pies dogadał się z jednym kotem- wyrywa mu pękami futerko za to drugi agresor jak nic, nie wiem jak ich zapoznać żeby psica nie straciła przypadkiem oka już nie raz ją śmignął do krwi :/ a najlepsze jest to, że moje koti w życiu wcześniej psa na oczy nie widziały ciekawe
__________________
Przeniosłam się na nowe konto |
2011-12-22, 21:29 | #71 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Bydgoszczy wiejskie okolice :)
Wiadomości: 1 326
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
No to byłam
Ja nie mogę, padam z nóg... I psica również w ostatniej chwili zmieniłam miejsce, do którego szłyśmy i trochę się naszukałam ale jestem zadowolona, pani i pan doktor bardzo sympatyczni, odpowiedzieli na moje "sto pytań do" :p a klinika, do której chciałam iść najpierw bo blisko i zrobiła na mnie dobre pierwsze wrażenie figuruje w internecie jako "umieralnia" tudzież "rzeźnia" gratuluję sobie pomysłu sprawdzenia opinii o placówce. Dowiedziałam się, że co najmniej te 3 miesiące ma. Ma już pierwsze stałe zęby, ale ma prawo zmieniać szybciej, bo wg pani doktor psy średnie zmieniają je ok. 4-5 miesiąca. A do takiej zaliczyła rottki. No właśnie- rottki sama nie potrafiła określić, co to też za stworzenie jej przyprowadziłam na pewno krew rasy w sobie ma, ale co ostatecznie wyrośnie, to dopiero czas pokaże. Pewnie nie tak duży osobnik jak rasowiec, bo tylko 6,5kg waży. Choć fakt, że nadal jest zabiedzona. Pani doktor stwierdziła, że przyjmowała już wiele filigranowych rottków, ale mam dziwne uczucie, że chciała mnie pocieszyć Wzięłam środek na odrobaczenie, dla pozostałych futrzaków również i po Nowym Roku szczepienie. Choć nie wiem, czy tam wrócę, bo bliżej mnie przyjmuje też podobno świetny wet, wszyscy znajomi polecają i internauci również. Cóż, nie ma co czarować- porównam ceny i wtedy wybiorę. Jak szłam na przystanek, to pewnie wyglądałam jak wariatka znęcająca się nad biednym stworzeniem - ciągnęłam za sobą oporne stworzenie na autobus i tak się spóźniliśmy W mieście na początku popłoch, szczególnie na obleganych przejściach dla pieszych, aż mi było głupio ją tak prowadzić jak bydło na postronku ale miałam pełną kieszeń smakołyków i nie wahałam się ich użyć było coraz lepiej. Na początku starała się ludzi obchodzić bokiem, potem ignorowała. Nie zawarczała ani razu (poza jednym razem jak wracaliśmy, gdy wyniuchała coś w tej ciemnicy) Nie zawiodłam się też, licząc na ludzi, doświadczyła dziś od nich wiele życzliwości Poza tym odkryłam, że mój pies bał się schodzić po schodach fakt, w domu wynosiłam ją na dwór na rękach długo ją musiałam przekonywać do zejścia, ale wtedy ludzie też mi pomagali to se popatrzyli na teatrzyk, główna ulica miasta a obok 50 osób na przystanku Kurczę, ja wczoraj na własnych plecach dygałam 8 kilo żarcia dla gadów, najlepszego z dostępnych, a pies kręci nosem! myślicie, że się przekona z czasem? Bo póki co tak sobie pojada jakby z musu...
__________________
Przeniosłam się na nowe konto |
2011-12-24, 20:36 | #72 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 1 739
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Witam
Jestem rottkomaniaczką z krwi i kości. Trzyma mnie to i nie chce puścić. Nie cierpię przez to Mam Iwasia, Iwan został uratowany przed eutanazją wiele lat temu, jego historia jest trochę długa, opisałam ją dzisiaj na wiZOOżu w temacie 'Psy', jakby ktoś chciał. To mój przystojniak: I jest też Tori: Najpiękniejszym rottkiem dla mnie jest zdecydowanie Gandalf Marstal. Chodząca doskonałość.. Za jakieś dwa lata będę polować na psiaka po nim
__________________
Każdy niech zobaczy tyle, na ile głęboko patrzy.
|
2011-12-25, 09:40 | #73 |
Komplikatorka
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 20 300
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Cytat:
__________________
"Sens zdarzeń pojawia się z opóźnieniem. Trzeba tylko przeczekać. To co dziś jest czystym cierpieniem, po czasie okazuje się przedsionkiem szczęścia i mądrości". |
2011-12-25, 11:27 | #74 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 1 739
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Co do tego chyba nikt nie ma żadnych wątpliwości.
Widzieliście? http://www.youtube.com/watch?v=_tSLh...scL-av7JZR9nHz
__________________
Każdy niech zobaczy tyle, na ile głęboko patrzy.
|
2011-12-25, 23:25 | #75 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Nad Morzem
Wiadomości: 730
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Cytat:
Cytat:
__________________
|
|
2011-12-26, 09:19 | #76 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Bydgoszczy wiejskie okolice :)
Wiadomości: 1 326
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
I ja patrzylam super pies. Chociaz jedno jego foto, ktore przegladalam mi sie nie podoba, ale co tam
Podziwiam ludzi, ktorzy tak potrafia szkolic, tez bym tak chciala
__________________
Przeniosłam się na nowe konto |
2011-12-26, 12:43 | #77 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 1 739
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Ja za dwa lata będę mogła pozwolić sobie na prawdziwego rottka. Mam nadzieję, ze po Gandalfie, a jeśli nie, no to cóż.. po innym przystojniaku
Zamierzam szkolić psa w PT i IPO. Do tego jakiś weight pulling, może lekkie frisbee? Wystawiać nie będę, a psa najprawdopodobniej wykastruję, choć nie podjęłam jeszcze decyzji na 100%. Szybciej, czasie, szybciej!
__________________
Każdy niech zobaczy tyle, na ile głęboko patrzy.
|
2011-12-26, 13:09 | #78 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Nad Morzem
Wiadomości: 730
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Cytat:
Znalazłam takie informacje:" Kurs trwa 4 miesiące i cena w wysokości 500 zł obejmuje szkolenie przez 4 miesiące w wybranej dyscyplinie."Warto?
__________________
Edytowane przez kaskaj24 Czas edycji: 2011-12-26 o 15:18 |
|
2011-12-26, 17:10 | #79 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Bydgoszczy wiejskie okolice :)
Wiadomości: 1 326
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
O kurczę 4 stówy a ja myślałam, że to będzie cena w tysiach sama bym poszła, gdyby nie ambicja, żeby wychować psa samej jakoś mi idzie póki co choć młoda to taki cwaniak, że... dużo cierpliwości trzeba
__________________
Przeniosłam się na nowe konto |
2011-12-26, 21:24 | #80 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 1 739
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Zależy gdzie. Byle gdzie też nie można iść, bardzo często 'szkoleniowcy' niszczą nam psa, zamiast go wychować.
Ja się nastawiłam już na spore koszty. Cena psa, psiego przedszkola, szkolenia podstawowego i obrony. No to trochę mnie wyniesie.. Ale jaram się pracą z psem, jeszcze wymarzonym psem i jest to jedno z moich marzeń, a marzenia trzeba spełniać
__________________
Każdy niech zobaczy tyle, na ile głęboko patrzy.
|
2011-12-27, 23:38 | #81 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 303
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
ja to myślę, że 500 zł za 4 miesiące to cena ok. w tysiach to się rzeczywiście można liczyć jak się chce dojść do IPO. jednak na szkoleniowców trzeba uważać, bo można psu bardziej zaszkodzić niż pomóc. ja polecam szkolenie metodami pozytywnymi, czyli uczenie psa poprzez pozytywne skojarzenia, bez krzyków, bez wymuszania, bez bicia, gnębienia psa i bez kolczatek, dlatego warto najpierw do takiego szkoleniowca zadzwonić albo przejechać się i po prostu pogadać.
Rottie super psiak z tego Gandalfa, ale chyba wolę Twojego Iwana , bo ma uroczy uśmiech poza tym nie podoba mi się ta kolczatka, i nie wiem po co ten gość tak go tłucze tą pałką |
2011-12-27, 23:53 | #82 | ||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 1 739
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Cytat:
Cytat:
Do kolczatek nic nie mam pod warunkiem, że używa się jej tylko do szkolenia, nie na codzień i tylko prawidłowo. Gandalf niestety nie ma prawidłowo założonej kolczatki.
__________________
Każdy niech zobaczy tyle, na ile głęboko patrzy.
|
||
2011-12-29, 15:58 | #83 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 721
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
o jezu , że nie ma rasowego psa się czepiacie. wcale takie nie są gorsze niż z rodowodem, ja tam wolę zwykłe kundelki niż jakieś rasowe.
|
2011-12-29, 17:40 | #84 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 1 739
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Cytat:
Wiesz, kto to są pseudohodowcy? To ludzie rozmnażający psy dla pieniędzy. Nie patrzą na ich geny, na choroby, które nieśli przodkowie, na wady. Na nic. Rozmnażają, bo takie psy szybko się sprzedają i to dobry zarobek. To nic, że ze szkodą dla zwierząt. Później psy chorują, wyglądają jak wyglądają (spójrz na yorki dziś i 8-10 lat temu, nie tylko pod względem wyglądu) i słyszy się o agresywnych rottkach czy astach. Nie ma agresywnych rasowych psów, bo prawdziwi hodowcy dbają o geny i przekazują psy odpowiedzialnym ludziom (najczęściej, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego), w każdym razie robią wszystko dla dobra psów. Pseudohodowcy nie mają pojęcia o psach (gdyby mieli, to by mieli świadomość czym grozi takie głupie rozmnażanie) a rozmnażają. Nie jarają Cię rodowody? (W sumie nie wiem, co komu przeszkadza rodowód. Powiniście być właśnie dumni z tego, że macie psa z papierem i nie wesprzeliście kolejnego kretyna, który traktuje psy jak maszynki do zarabiania pieniędzy) To weź psa ze schroniska albo w typie rasy (a nawet rasowe się zdarzają i to wcale nie rzadko) z adopcji. Cięzko? Nie, wystarczy ruszyć głową i się douczyć. Jesteśmy istotami rozumnymi, więc powinniśmy patrzeć dalej, niż na czubek własnego nosa. Nie będzie popytu, to nie będzie podaży, a jak nie będzie podaży, to nie będzie milionów psich nieszczęść! Mój Iwanek, który był kupiony na giełdzie, a później oddany do uśpienia, bo 'agresywny' Iwan miał szczęście, ale miliony psów trafia do uśpienia lub do schronu.
__________________
Każdy niech zobaczy tyle, na ile głęboko patrzy.
Edytowane przez Rottie Czas edycji: 2011-12-29 o 17:42 |
|
2011-12-30, 21:25 | #85 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Bydgoszczy wiejskie okolice :)
Wiadomości: 1 326
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Rottie, ten pan na zdjęciu to Twój? przypomina mi moją psicę
Wiecie, nie każdy hodowca dba o dobro rasy i nie każdy pies bez rodowodu jest z pseudo... Mi tam szkoda tyle pinienchów na psa z papierami, więc następnym razem SPRAWDZĘ pochodzenie, a potem przygarnę jakiegoś małego z przypadku. A słuchajcie dziewczyny, macie może psa i kota? Bo moi domownicy coś nie mogą się do siebie przyzwyczaić :/ a już tyle czasu mam sunię... Jestem ciekawa, czy są jakieś sposoby na ułatwienie wzajemnego poznania i zaakceptowania przez psa i kota. Aha, mała zaczyna pokazywać charakterek jestem w swoim żywiole, bardzo szczęśliwa, że nie muszę już się bać, czy na moją komendę nie przyklei się do ziemi
__________________
Przeniosłam się na nowe konto |
2011-12-30, 21:52 | #86 | ||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 1 739
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Mój, mój
Cytat:
Przecież papierek nic nie znaczy. Tylko adopcja i dobra hodowla. Nie ma innego wyjścia dla świadomego i odpowiedzialnego opiekuna psa. Cytat:
być kiepsko.
__________________
Każdy niech zobaczy tyle, na ile głęboko patrzy.
|
||
2011-12-30, 22:06 | #87 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 933
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Cytat:
wybacz, ale myślę, że nie powinnaś mieć takiego psa, bo możesz wychować potworka. psa nie powinno się traktować w ramach wyzwania wychowawczego - jeszcze teksty, że miałabyś pieniądze na szkolenie, ale wolisz sama - wybacz, ale to po prostu głupota. szczególnie w przypadku Twojego psa - właściwie nie wiadomo jakiego. |
|
2011-12-31, 00:23 | #88 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Bydgoszczy wiejskie okolice :)
Wiadomości: 1 326
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Mała zawarczała na obcego tylko raz. Nie została za to skarcona, więc nie sądzę, żeby teraz tylko tłumiła agresję.
Nie, nie chcę mieć psa agresywnego, tylko normalnego- tj nieuciekającego przed wszystkim, a taka się sunia staje, to co, mam płakać? I ubolewać nad tym, że pies mnie słucha a nie ma mętliku w głowie przy kilku domownikach? Skoro wychowałam jednego psa i kilka szczeniaków, to wychowam i ją. Mówiłam już, nie dam się ponieść opowieściom, że nie wiadomo co może z niej wyrosnąć i nie dam się zastraszyć, kiedy nasza współpraca się układa. I tak, traktuję jej obecność w domu jako świetną okazję do poprawienia swojego podejścia do psów i możliwość ułożenia jej po swojemu. Wychowanie dziecka to też wyzwanie. Projekt w firmie do zrobienia również. Nie widzę w tym nic złego. Jeżeli rozumie się przez to wzięcie odpowiedzialności, a nie tylko "sprawdzenie się", oczywiście. Chociaż tak sobie myślę, że skonsultowanie się z dobrym szkoleniowcem na pewno by nie zaszkodziło poszukam w necie w nowym roku. Piękny ten Iwan i świetne imię Racja, z definicji każda hodowla bez papierów to pseudo, ale ja na to mimo wszystko trochę inaczej patrzę. Czyli dla mnie pseudo to trzymanie zwierząt w okrutnych warunkach, obojętnie czy rasowych, czy nie. I rozmnażanie nierasowych dla zysku, nawet jak mają dobre warunki. A przypadkowe oszczenienie, skoro już się zdarzy, jest dla mnie przypadkowym oszczenieniem, a nie właśnie pseudo, bo hodowlą też nie jest.
__________________
Przeniosłam się na nowe konto Edytowane przez Olivvek Czas edycji: 2011-12-31 o 00:32 |
2011-12-31, 01:27 | #89 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 1 739
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
Cytat:
Innym razem inny kundel, większy sporo od Iwana, coś na kształt tybka, leciał z zębami na Torikę. Nie raz mieliśmy z nim problemy, bo jego właściciel puszczał go sobie na spacerki wolno, ale nigdy nie biegł na nas z zębami. My sobie mogliśmy krzyczeć, wyganiać go - jakby nas nie widział. Za to jak Iwan zobaczył, że leci na Torikę, to zaraz zawrócił i ich odgrodził. Pies się wycofał. Gdyby nie Iwan, to ja nie wiem, co by mi z Toriki zostało. Dla mnie to, co robisz, to nieświadomość. Nieświadomość tego, co z Twoim psem może się stać. Żeby pozwalać psu na określone czynności trzeba mieć najpierw wypracowane komendy. Twój pies coś umie? Ja nie mówię tu o 'podaj łapę', 'zdechł pies'. Najważniejsze - odwoływanie. Jeśli tego nie opanujesz, to nie bierz się nawet za żadne poważniejsze szkolenie. Stój, wracaj, nie. To jest podstawa. Trzeba naprawdę znać swojego psa, by pozwalać mu na pewne zachowania. Nie wydaje mi się, żebyś Ty swojego znała, bo jest za młody. Ma zaledwie kilka miesięcy, jeśli on już warczy na psy, to ja się boję myśleć co będzie, jak zobaczy, że takie warczenie jest bardzo fajne, można sobie ustawić kogo się chce, a pańcia nie karci No z tymi pseudohodowlami to się nie zgodze. Przypadkowy miot (dobra, zdarzają się, bo ludzie to głąby i nie wiedzą, że psy się pilnuje, smycz musi być solidna, pies wychowany, a ogrodzenie szczelne ).. Jeśli komuś zdarzy się przypadkowy miot, to psy odchowa i ODDA, nie sprzeda. To wielka różnica.
__________________
Każdy niech zobaczy tyle, na ile głęboko patrzy.
|
|
2011-12-31, 01:39 | #90 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 303
|
Dot.: Rottweilery. Porozmawiamy? ;)
hmm... moim zdaniem zadaniem właściciel jest nie dopuścić do krycia przypadkowego, a jak się już tak stanie to są inne środki - aborcja farmakologiczna lub sterylizacja aborcyjna. oczywiście na pewno zdarza się czasem, że pies nagle rodzi szczeniaki i nikt o tym nic nie wiedział, ale ja sobie nie wyobrażam takiej sytuacji. jak wychodzę z psem na spacer, gdy ma cieczke to jest zawsze na smyczy, a jak jest w ogrodzie to jest na ogrodzonym terenie, jakby zwiała to lęcę do weterynarza i nie produkuje szczeniaków.
no i moim zdaniem jak komuś żal kasy na szczeniaka to powinien poszukać w necie adopcji - akurat jeśli chodzi o rottki to na stronie fundacji rottka są chyba aktualnie ze 3 psiaki z rodowodem do adopcji, tylko trzeba się troche postarać, tak samo z większością popularnych ras - teraz, niestety, nawet yorki można spotkać w schronie. często są to psy z problemami, ale nie zawsze. dlatego ja nie widzę powodu, żeby wspierać takie - http://www.rottka.pl/pl/adopcja/adopcja/587,587.html - miejsca i dokładać psom cierpień skoro jest naprawdę tyyyyyyyyle psów potrzebujących. ja mam psa z adopcji, jak już pisałam wcześniej, w książeczce ma wpisane owczarek kaukaski, wygląda jak leonberger i jest naprawdę kochany. akurat jesteśmy po operacji, dziś byliśmy na kontroli i mimo swoich 70 kg autentycznie wlazł mi na kolana i wtulił się we mnie. mnie takie sytuacje naprawdę wzruszają, nie mogę zrozumieć jak ktoś mógł go oddać jak rzecz do schroniska, a wcześniej bić. i chociaż fajnie mieć w domu szczeniora to myślę, że następnego psa również wezmę ze schroniska. co do szkolenia to uważam, że nie można przesadzać - podstawowych komend może psa nauczyć każdy, wystarczy trochę się tym zainteresować... fakt faktem, szkolenie PT to na pewno super okazja, żeby psa socjalizować, możliwość pracowania w rozproszeniach (inne psy i ludzie) pod kontrolą trenera, ale małymi kroczkami można do tego dojść - dlatego ja polecam szkolenie pozytywne, bo tutaj można co najwyżej spalić jakąś komendę, ale psu krzywdy się nie zrobi. dlatego zwróciłam uwagę na tą kolczatkę na Gandalfie... tak, to narzędzie szkoleniowe, ale do jego użycia potrzebna jest taka sama precyzja jak w używaniu klikiera - także po co zadawać psu ból, można zamiast pokazywać mu, co robi źle, pokazać pozytywnie, co robi dobrze. dzisiej dysponujemy już taką wiedzą odnośnie psychiki psów, że nie ma potrzeby szarpania, karcenia itp. ja z takiego założenia wychodzę i taką metodą szkolę swoje psy - sama. na zawodach raczej by nie wygrały, ale w codziennym życiu mi wystarcza to, co umieją. przez internet rzeczywiście trudno doradzić i w ogóle zorientować się w sytuacji. jeśli masz obawy, że pies jest nadal zbyt lękliwy mimo upływu czasu to może spróbuj skontaktować się z jakimś szkoleniowcem lub psim terapeutą i umów się na spotkanie indywidualne. tylko przedtem dokładnie sprawdź opinie na jakimś psim forum, bo samozwańczy treser może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. a co do kotów to zależy czy to koty się obawiają psa(myślę, że czas to załatwi), czy pies kotów(wtedy moim zdaniem trzeba powolutku 'odważyć' pieska, żeby do nich podchodził i nagradzać za spokojne zachowanie)... jak do nas przybył mały kotek to byłam pewna, że Leoś chce go zerzreć i izolowałam ich na początku, a po kilku dniach okazało się, że chciał mu dać po prostu buziaka i sie przywitać, a że jest duży to niezbyt przyjaźnie to wyglądało |
Nowe wątki na forum Zwierzęta domowe - wiZOOż |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:54.